Takiego szaleństwa na transferowej giełdzie, jak w tym roku, dawno nie było. Get Well Toruń chciał się wzmocnić po nieudanym sezonie, Włókniarz Vitroszlif CrossFit Częstochowa zwiększył budżet i też chciał zbudować lepszy skład, a Grupa Azoty Unia Tarnów z kasą od tytularnego sponsora szukała desperacko wzmocnień po awansie. Stawki poszły w górę i Betard Sparta Wrocław, chcąc utrzymać skład, musiała dołożyć trochę kasy swoim zawodnikom.
W klubie mówią, że koszty całej operacji nie były specjalnie wielkie, ale kto zagwarantuje działaczom z Wrocławia, że za rok będzie tak samo. W związku z tym podjęto kroki, by po sezonie 2018 nie obudzić się z ręką w nocniku. Polisą dla Sparty mają być wieloletnie kontrakty z Maxem Fricke (dwuletni) i Glebem Czugunowem (klub nie podaje długości, wiadomo tylko, że umowa jest dłuższa niż na rok).
Na Czugunowa Sparta chce mocno postawić. Dostanie on kasę na przygotowanie. Wiosną powalczy też o miejsce w składzie. Gdyby nie wyszło, w ciemno można założyć, że wrocławianie wymyślą jakiś plan dla młodego Rosjanina. Zrobią wszystko, żeby w następnych rozgrywkach okrzepł on na tyle, by stanowić konkurencję dla obecnych gwiazd zespołu.
W skrócie rzecz ujmując, chodzi o to, że gdyby za rok któryś z zawodników z roczną umową nagle się postawił i zdecydował się na zmianę barw, to w odwodzie mają czekać Fricke i Czugunow. Polisą ma być też inwestycja w Damiana Dróżdża. On też po sezonie 2018 ma być gotowy na PGE Ekstraligę. W przyszłym roku Dróżdż także zostanie dosprzętowiony i ma startować w lidze angielskiej. To jest żużlowy uniwersytet, który ma zrobić z Dróżdża wartościowego zawodnika.
Jeśli plan wypali, to za rok Sparta będzie miała trzech żużlowców, o których nie będzie musiała się martwić, ani też niczego im dopłacać.
ZOBACZ WIDEO Nowe pomysły na walkę z dopingiem w sporcie żużlowym