Hit i kit. Pogłoski o śmierci Wandy okazały się przedwczesne. Tyle, że dynamitu w składzie nie widać

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Od lewej: Aleksandr Łoktajew, Claus Vissing, Ernest Koza. Mecz Wanda - Orzeł.
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Od lewej: Aleksandr Łoktajew, Claus Vissing, Ernest Koza. Mecz Wanda - Orzeł.

Przed otwarciem okna pojawiły się informacje, że Wanda ma długi i zmontowanie składu na sezon 2018 będzie graniczyło z cudem. Ostatecznie działaczom się udało, ale jak już zaprezentowali kadrę, kibicom opadły szczęki.

Hit i kit to cykl artykułów, w których oceniamy okno transferowe w wykonaniu polskich klubów.

***

Hit. Może Justin Sedgmen, może Siergiej Łogaczow.

W Arge Speedway Wandzie Kraków nie ma tego jednego, jedynego nazwiska, przy którym można by napisać, że to jest hit. Coś jednak trzeba było wybrać. Dlaczego Sedgmen? Może jakimś cudem, wspólne zimowe przygotowania z Jasonem Doyle'm, przełożą się na dobrą formę zawodnika w sezonie 2018. Praca u boku mistrza to jednak może być jakiś impuls. Jakby tak jeszcze Flemming Graversen, tuner Doyle’a zrobił Sedgmenowi ze dwa dobre silniki, to może coś z tego będzie.

A Łogaczowa wpisałem, bo to jest taki harpagan z dużym potencjałem. Miniony rok nie był dla Rosjanina udany. Wariował na torze ponad miarę, trener Nikołaj Kokin starał się go jakoś utemperować, ale na niewiele się to zdało. Łogaczow jeździł jak opętany i ta jego bandycka momentami jazda skończyła się źle dla Nicolaia Klindta, ale i też dla niego samego. Wierzę jednak w opamiętanie, bo o talent i możliwości jestem spokojny. Może w Wandzie jakiś przełom.

Kit. Skład jak dynamit, ale chyba bez lontu

Paweł Sadzikowski, prezes Wandy, mówił w ostatnim wywiadzie dla "Dziennika Polskiego", że w składzie, który zmontował, jest dynamit. Ja tam jednak nie widzę lontu. Jestem szczery, dlatego napiszę, że na ten moment podzielam obawy krakowskich kibiców, którzy widzą zespół w czarnej dziurze.

W kadrze ludzi co niemiara, ale żadnego pewniaka, żadnej gwiazdy na miarę Nice 1.LŻ. Biję brawo fanom, którzy piszą, że Wanda poleci z hukiem. Też tak czuję. Chyba że Lokomotiv Daugavpils znudzony ciągłym odbijaniem się od ściany spadnie piętro niżej, żeby za rok wreszcie poczuć, co naprawdę znaczy wygrać ligę.

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob: Wszystko, co przeżyłem w sporcie, przy tym urazie jest małą rzeczą

Źródło artykułu: