Z tegorocznego składu w Lublinie pozostali tylko Daniel Jeleniewski, Paweł Miesiąc oraz Robert Lambert, czyli liderzy w sezonie 2017. - Miałem tę świadomość, że nie będzie łatwo zostać w Lublinie, bo będzie pierwsza liga i będą musiały być wzmocnienia. Zostali ci najlepsi, reszta musi szukać miejsca w innych klubach. Jakiś swój angaż mam na przyszły sezon, będę nadal jeździł, a Lublinowi chciałbym dobrze życzyć i z tego miejsca bardzo serdecznie podziękować tym osobom, które wzięły się za prowadzenie klubu żużlowego w Lublinie jak i osobom, które nam pomagały przez cały sezon - powiedział na zakończeniu sezonu Stanisław Burza.
Mimo że Burza nie będzie już zawodnikiem Motoru Lublin, wciąż pozostaje blisko klubu. Trener szkółki żużlowej w Lublinie - Robert Jucha - zwrócił się z prośbą do 40-letniego zawodnika oraz tunera z prośbą o serwisowanie oraz przygotowanie sprzętu na przyszłoroczny sezon. Wychowanek Unii Tarnów nie zastanawiał się ani chwili i nadal będzie współpracował z lubelskim klubem.
- Temat jest cały czas otwarty. Na zakończeniu sezonu rozmawiałem z Robertem Juchą, który powiedział, że chciałby abym dalej serwisował część sprzętu, który ma w Lublinie i przygotował najlepiej jak potrafię przed następnym sezonem. Postaram się to zrobić. Myślę, że współpraca będzie nam się dobrze układała, bo nie znamy się od wczoraj i z pewnością będę chciał im pomagać - dodał Burza.
Jednak czy serwisowanie silników nie koliduje z zawodową jazdą na torze? Burza twierdzi, że czasami jest ciężko, ale robi to już kilka lat i zawsze udawało się to połączyć. Warto zauważyć, że w przeciągu ostatnich dwóch sezonów, Stanisław Burza przeprowadził ok. 150 serwisów silników żużlowych.
- Z tym zawsze jest problem, bo jak się robi kilka rzeczy naraz, to jest to ciężko pogodzić, jednak zdecydowałem się na starty w Krośnie, gdzie również to będzie powiązane z pracą z chłopakami, którzy dopiero uczą się tego rzemiosła żużlowego. Zajmuję się tym już wiele lat, robię silniki wielu zawodnikom. Zawsze udawało mi się to połączyć i w najbliższym sezonie też sobie z tym poradzę. Czasami nie jest łatwo, bo często jest tak, że najpierw robię komuś silniki, a później sobie. Bywa tak, że na zawody jadę z silnikiem, które robiłem o czwartej nad ranem i od razu jadę w trasę - zakończył Stanisław Burza.
ZOBACZ WIDEO: Prof. Marek Harat: Obrażenia Tomasza Golloba były bardzo poważne