Skład reprezentacji Polski nie zmienił się mocno w porównaniu z ubiegłym rokiem. Jedną z nowości jest pojawienie się w zestawieniu Szymona Woźniaka, nowego zawodnika Cash Broker Stali Gorzów. Nie ma co się jednak oszukiwać - on wielkich szans na udział w Drużynowym Pucharze Świata (czy ewentualnie Speedway of Nations) nie ma. Podobnie kilku innych żużlowców, np. Krzysztof Buczkowski.
W związku z tym powstaje pytanie, czy istnieje potrzeba powołania tak szerokiej kadry. Zdaniem Jana Krzystyniaka nie ma konieczności takiego działania. - Trener mógł powołać tych 13 zawodników, to jasne. Zwróćmy jednak uwagę, że czysto teoretycznie żaden z tych chłopaków może nie zostać powołany na najważniejszą imprezę roku. Uważam, że powoływanie tak szerokiej kadry jest bezzasadne. Czemu to ma służyć? - pyta były żużlowiec i ekspert naszego portalu.
Jak podkreśla, metody szkoleniowe polegające na podaniu dużej kadry seniorów i juniorów praktykowało się w latach 70. czy 80. XX wieku. - Były inne czasy. Dziś to jest według mnie niepotrzebne. Ale wiadomo - trzeba pokazać, że coś się robi. Jeśli jest trener reprezentacji, to musi udowodnić, że nie bierze pieniędzy za nic - wyjaśnia Krzystyniak.
Nasz rozmówca uważa, że żużlowcy mają wystarczająco dużo zajęć w klubach. - Tam również są obozy. To w zupełności wystarczy dla zawodników. Dla mnie takie powołanie jest sztuczne. Widzimy, że to pokazówka - kończy ekspert.
ZOBACZ WIDEO: Gollob planował start w Rajdzie Dakar. "Miałem pomysł na następne 10 lat funkcjonowania w sporcie"