Czas biegnie nieubłaganie. Jeszcze niedawno Piotr Pawlicki startował jako junior, a teraz jest już dojrzałym, doświadczonym zawodnikiem, który samodzielnie odpowiada za swoje życie i karierę. 23-latek na własnej skórze odczuwa, czym jest dojrzałość.
- Składa się na to wiele kwestii. Z jednej strony jest samodzielność. To ten bardziej praktyczny aspekt. Mieszkam sam, sam się utrzymuję, sam podejmuję decyzje przekładające się na moje życie. I żyję po swojemu. Uprawiam sport, który sam wybrałem i staram się wytyczać w nim moją własną drogę. Od dwóch lat sam się w tym sporcie organizuję - dobieram team, z którym jeżdżę na zawody. Wcześniej zawsze był ze mną ojciec, albo brat, a teraz już ich nie ma. To też pewnie jakiś symbol dorosłości. Takie sportowe przecięcie pępowiny… - mówi Pawlicki w rozmowie z redbull.com.
Z wiekiem przychodzi też doświadczenie, w tym to sportowe. Choć przed minionym sezonem Pawlicki poświęcił wiele energii i czasu na przygotowania, to koniec końców poniósł porażkę, jaką było zajęcie miejsca poza czołową ósemką klasyfikacji generalnej Grand Prix. Skutkowało to wypadnięciem Polaka z elitarnego cyklu. To jednak dla niego kolejna nauka.
- Dokładnie wiem, co pojąłem w ostatnim sezonie. Na własnej skórze przekonałem się, że w sporcie, a szerzej - w życiu - nie da się wszystkiego zaplanować. To nie jest gra komputerowa, gdzie zawsze wszystko funkcjonuje tak samo. W realnym świecie milion czynników może mieć znaczenie. I niezależnie od tego, jak bardzo czegoś chcesz, nie wszystko wychodzi tak, jak sobie założyłeś. Nauczyłem się też, że… muszę się jeszcze dużo nauczyć - dodaje Pawlicki.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob: Nikt nie będzie musiał mi robić zdjęć z ukrycia