Szprycą w twarz, to cykl felietonów Bartłomieja Ruty, dziennikarza WP SportoweFakty.
***
Zacznijmy od tego, że na długo przed otwarciem listopadowego okna transferowego pisałem o odejściu trójki Jarosław Hampel, Jason Doyle i Marek Cieślak. Niewiele osób jednak w to wierzyło. - Ruta pisze głupoty - to był najłagodniejszy komentarz do moich informacji. Czarny scenariusz jednak się ziścił. Nie żebym miał satysfakcję, ale teraz mogę już napisać, że w mojej opinii Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra to drużyna, która tej zimy straciła najwięcej i teraz jest głównym kandydatem do walki o utrzymanie.
Drużyna została bez mózgu, bo co by o Cieślaku nie powiedzieć, to jednak był prawdziwy dowódca. Kiedy już po rozpoczęciu okienka rozmawiałem z jednym z nowych zawodników Falubazu, z tonu jego wypowiedzi dało się wyczuć euforię. Był podekscytowany tym, że to Cieślak będzie prowadził ten zespół. Czy poziom dopaminy w mózgu u tego żużlowca drastycznie się nie obniżył po przyjściu Adama Skórnickiego? Tego nie wiem.
Idźmy jednak dalej. W Falubazie nie ma już także dwóch lokomotyw. Doyle i Hampel byli w sezonie 2017 najlepiej punktującymi żużlowcami zielonogórzan. W ich miejsce mamy Michaela Jepsena Jensena, Martina Smolinskiego, Kacpra Gomólskiego i Grzegorza Zengotę. Wystarczy rzut oka na średnie tych zawodników z poprzednich sezonów i mamy czarno na białym wynik, który nie pozostawia złudzeń. Oczywiście wiem, że Skórnicki ma niezły i nie do końca oszacowany potencjał menedżerski, ale nie sądzę, aby był w stanie spowodować, żeby Jepsen Jensen czy Gomólski nagle zaczną regularnie punktować na poziomie minimum 10. oczek na mecz.
Największą zagadką spośród nowych zawodników jest oczywiście Smolinski. Poniekąd chciałbym, aby żużel u naszych zachodnich sąsiadów w końcu doczekał się reprezentanta na poziomie światowym, ale aktualnie Smolinski nim nie jest. Gdzieś z tyłu głowy siedzi mi jeszcze to jedno jedyne zwycięstwo Niemca w GP, ale z tego powodu mogę go nazwać co najwyżej człowiekiem-zagadką. Smolinski prędzej będzie kapiszonem niż nabojem średniego kalibru.
Nadal nic się nie zmieniło w sprawie juniorów. Owszem wiem, że do sztabu dołączyli nowi ludzie, ale pisałem już kiedyś, że Aleksandrowi Janasowi zdarzało się już prowadzić treningi szkółki nieoficjalnie. I co? I ci juniorzy, których wówczas doglądał, są teraz czarną latarnią PGE Ekstraligi.
A jak wiele znaczy dobry junior, pokazują wyniki ostatnich lat. Wystarczy spojrzeć, kto zdobywał medale. Fakty są takie, że jeśli nie masz młodzieży, to musisz mieć przynajmniej trzy lokomotywy, które uzbierają ponad 30. punktów na mecz. Takiego potencjału w Zielonej Górze nie widzę. Dlatego Ekantor.pl Falubaz, zamiast bujać w obłokach i snuć fantazje o play-off, powinien opracować dobry i skuteczny plan na ratowanie PGE Ekstraligi.
ZOBACZ WIDEO: Profesor Harat: Szansa, że Gollob będzie chodził jest nieduża. Trzeba mieć nadzieję