Przypadek Jasona Doyle'a był chory. Mocne słowa znanego fizjoterapeuty

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Jason Doyle na czele stawki w GP Australii 2017.
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Jason Doyle na czele stawki w GP Australii 2017.

Jerzy Buczak w mocnych słowach mówi o badaniach lekarskich w żużlu. Twierdzi, że w tym przypadku mamy czarną dziurę. Znany fizjoterapeuta ostro krytykuje między innymi przypadek Jasona Doyle'a.

W tym artykule dowiesz się o:

Podczas tegorocznego sezonu na stadionach niejednokrotnie można było wyłapać kontrowersyjne decyzje medyków. Zdarzało się, że zawodnik opuszczał tor w karetce, a kilka chwil później lekarz dawał mu zgodę na dalszy udział w meczu. Można by uwierzyć, że nagle ozdrowiał, gdyby nie fakt, iż nieco później chodził po parku maszyn z temblakiem. Wobec tego należy postawić pytanie: na jakiej podstawie lekarz stwierdził, że jest zdolny do dalszej jazdy?

Bez wątpienia z tym tematem coś trzeba zrobić. Niesprawny żużlowiec to ogromne zagrożenie dla innych uczestników zawodów. - Jak można dopuścić do jazdy zawodnika, który ma na przykład wstrząs mózgu czy połamane kości? Taki żużlowiec otrzymuje zgodę na jazdę od lekarza. Później wychodzą dziwne rzeczy, co bardzo mocno drażni osoby z otoczenia tej dyscypliny - twierdzi Jerzy Buczak.

Popularny fizjoterapeuta odniósł się też do przykładu z minionego sezonu. W trakcie tegorocznych zmagań świat żużlowy został podzielony za sprawą Jasona Doyle'a. Australijczyk uczestniczył w turniejach i meczach, choć nie był w stanie poruszać się bez kul.

- Mnie to bulwersowało, że w telewizji można było obserwować, jak facet o kulach idzie wybierać kask. Kule mu odbierają, wsadzają na motocykl, a później z niego schodzi i znów te kule otrzymuje. Dla mnie to jest chore. Wyniki badań muszą być znormalizowane. Zdrowie jest najważniejsze. Wiem, że w tych kwestiach, o których mówię, zdania są podzielone. Niektórzy mogą się zgodzić, a inni nie - komentuje Buczak.

Jerzy Buczak podczas grudniowego seminarium naukowo-szkoleniowego w Gnieźnie zwrócił uwagę na jeszcze jedną ciekawą kwestię. - Często jest tak, że zawodnik podejmuje ryzyko, wiedząc, że później czas leczenia będzie pięciokrotnie dłuższy. Trzeba to wypośrodkować, żeby wilk był syty i owca cała - podsumowuje Buczak.

ZOBACZ WIDEO Manchester United poległ w Bristolu i odpadł z rozgrywek - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (18)
avatar
sympatyk żu-żla
22.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czytając poniższe posty,niektórzy opisują w nich prawdę jaka była.Fani nie mogą sobie darować że zawodnik odszedł do Torunia,.Należało sobie zadać pytanie z jakich powodów?Choć to już i tak nic Czytaj całość
avatar
yes
22.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W sezonie byli też zawodnicy, w przypadku których wspominano, że brali na zwolnienia będąc zdrowymi.
Przykładów nie podam... 
avatar
Marek1
22.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dudek mialby mistrza jak Doylmial zwolnienie 
avatar
TYTKO
22.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Lekarze wstawiają zdolnego do jazdy żeby nie było latania z załatwianiem u lekarza . Bo jak mają nie zdolnego do jazdy to potem trzeba jeździć i płacić siano u lekarza za badania żeby ten podbi Czytaj całość
jotefiks
22.12.2017
Zgłoś do moderacji
6
1
Odpowiedz
Ja tam Jasona z falubazu w roku 2017 rozumiałem.Ale Doyle z wella w 2018 za takie coś trzeba zdyskwalifikować :D