Pod koniec listopada Tomasz Gollob opuścił szpital, w którym przebywał od kwietniowego wypadku na motocrossie. Najlepszy polski żużlowiec święta Bożego Narodzenia spędzi w domu z rodziną, ale niewykluczone, że już wkrótce opuści nasz kraj. W rozmowie z Marcinem Feddkiem z "Polsatu Sport" były mistrz świata zdradził, że bierze pod uwagę wyjazd na Daleki Wschód, aby spróbować niekonwencjonalnych metod leczenia.
- Mam potworne bóle, z którymi nie można się zapoznać bliżej. To jest rzecz, która jest nie do zaakceptowania. Nie znam się na tym, ale to są bóle neuropatyczne. Mam spastykę, która strasznie komplikuje mi układ pleców, brzucha, nóg. Strasznie mnie to spina i nie panuję nad tym - mówi Gollob w telewizyjnym wywiadzie.
Dom wychowanka Polonii Bydgoszcz dostosowano do jego urazów. Znalazło się w nim specjalne łóżko, pomieszczenie do ćwiczeń. Według ostatnich informacji, koszty jego miesięcznej rehabilitacji sięgają 30 tys. zł. Składają się na to wydatki na fizjoterapeutów oraz leki. - Najbardziej męczący jest ten 8-miesięczny ból. Każdy wyjazd, który daje nadzieje, jest bólem, który można zrozumieć i znieść. Nie wchodzi w grę, by nic nie robić. Ten ból zabija człowieka. Nie można nic zrobić, dobrze myśleć, bo w każdym momencie towarzyszy. Gdy leżę na specjalnym łóżku, gdy ćwiczę, gdy siedzę na wózku. Zawsze jest ból. Towarzyszy mi w każdej minucie - dodaje Gollob.
W ostatnich tygodniach Gollob ma bardzo dobre relacje z Leigh Adamsem. Australijczyk bardzo dobrze wie, co teraz przeżywa polski żużlowiec. Sam, już po zakończeniu kariery, przeżył potworny upadek. W czerwcu 2011 przygotowywał się do startu w pustynnym wyścigu Finke Desert Race. Wpadł do suchego koryta rzeki i uszkodził kręgosłup. Od tego momentu porusza się na wózku inwalidzkim.
ZOBACZ WIDEO Profesor Harat: Szansa, że Gollob będzie chodził jest nieduża. Trzeba mieć nadzieję
W wyniku tego zdarzenia, Adams ma uszkodzone trzy kręgi (piąty, szósty i siódmy). U Golloba sytuacja wygląda nieco inaczej, bo uraz dotyczy szóstego i siódmego kręgu. Polak i Australijczyk nie mieli jednak okazji porównać swoich zdjęć, więc nie wiadomo, który z nich ma bardziej uszkodzony rdzeń kręgowy. Przykład australijskiego żużlowca może jednak stanowić nadzieję dla Golloba.
- Adamsowi po 1,5 roku "włączyło" lewą nogę, więc podpowiadał mi, bym nie tracił nadziei i ciągle ćwiczył, żebym był ciągle stymulowany. Mam nadzieję, że jakakolwiek cześć ciała ruszy i będzie uruchomiona. Nie tracę nadziei, dopóki będę czynić starania, to te nadzieję będę miał. Gorzej, gdy minie jakiś czas i nic się nie wydarzy, to ograniczy mi pewne rzeczy. O tym jednak nie myślę - zdradza Gollob.