Na 11. miejscu zakończył tegoroczny cykl Grand Prix Piotr Pawlicki. Wychowanek Fogo Unii spisywał się nierówno w rozgrywkach o mistrzostwo świata i wypadł z przyszłorocznej rywalizacji. W PGE Ekstralidze również nie radził sobie tak, jak liczyli kibice i on sam. Początek sezonu bardzo słaby, później jazda w kratkę. - Na szczęście trener mi zaufał i to miejsce w składzie cały czas miałem, za co wypada mu podziękować - podkreśla kapitan Fogo Unii.
Końcówka ligowego sezonu to była poezja w wykonaniu Pawlickiego. Wychowanek leszczynian złapał wiatr w żagle i to on poprowadził swój zespół do drużynowego mistrzostwa Polski. - W końcu złapałem właściwe ustawienia silników i wynik przyszedł. Bardzo to cieszy, bo faktycznie indywidualnie ten sezon nie był udany, ale drużynowo spełniłem wszystkie cele. Mistrzostwo z moją Unią, jak również obrona Drużynowego Pucharu Świata rekompensują słabsze wyniki indywidualne - przyznał.
Pawlicki nie chce deklarować, jakie stawia sobie cele na kolejny rok. - Na pewno będą ambitne, tyle mogę w tej chwili powiedzieć. Obecnie jestem w fazie przygotowań do nowego roku. Trenuję indywidualnie, jak również z drużyną. To nie jest ten czas, aby deklarować, o co chcę walczyć w kolejnym roku. Niecałe dwa miesiące temu skończyliśmy sezon, była chwila na odpoczynek a teraz ostro pracujemy. Na cele przyjdzie czas wiosną - tonuje nastroje.
Wychowanek Fogo Unii bardzo cieszy się na współpracę z nowym zawodnikiem w klubie, czyli Jarosławem Hampelem. - Jarek wraca do Leszna po pięciu latach i to bardzo fajna sprawa. Miałem okazję kiedyś go podglądać, jak jeszcze był w Unii a teraz będziemy kolegami z toru. Na pewno zespół będzie mógł liczyć na jego punkty, rady i doświadczenie. Uważam, że to będzie świetny transfer - zakończył Piotr Pawlicki.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob: Nikt nie będzie musiał mi robić zdjęć z ukrycia