Z roku na rok żużel nudzi coraz bardziej (tak minął mi rok)

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / ROW - Stal. Grigorij Łaguta na czele
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / ROW - Stal. Grigorij Łaguta na czele

Żużel z roku na rok nudzi mnie coraz bardziej. Były jednak momenty, kiedy emocje wzięły górę. Szkoda jednak, że wszystko poszło na marne, kiedy po dopingowej wpadce Grigorija Łaguty, ROW Rybnik spadł z PGE Ekstraligi.

[b]

Moje serce zabiło mocniej, gdy...[/b] I tutaj od razu mam pewien problem, bo żużel nie ciekawi mnie tak jak jeszcze rok, czy dwa lata temu. Były momenty, że przysypiałem oglądając niektóre turnieje cyklu Grand Prix. Nawet oglądanie świetnych Polaków jakoś nie ekscytowało. Nie wiem, czy to tylko u mnie, ale żużel zaczął mnie po prostu nudzić. Szczerze mówiąc to cieszę się z tego, że mamy przerwę zimową, bo mam pewność, że do nowego sezonu przystąpię ze świeżą głową. Był jednak moment w 2017 roku, kiedy serce zabiło mi mocniej. Była to informacja o wypadku Tomasza Golloba na motocrossie. Co prawda nie pamiętam początków kariery naszego mistrza, ale dorastałem w czasach jego największych sukcesów. Tym bardziej był to dla mnie cios, że idol z młodych lat trafił na wózek inwalidzki.

Mój bohater sezonu. Kacper Woryna. Sezon 2016 był dla niego bardzo trudny, głównie pod względem psychicznym. Ten rok był równie ciężki, ale jednak z innego powodu. Przez drugą część sezonu musiał ciągnąć swój zespół jako kapitan ROW-u Rybnik po tym, jak dopingowa wpadka przytrafiła się Grigorijowi Łagucie. Woryna wywiązał się ze swojej roli znakomicie, a przypomnijmy, że był jeszcze juniorem. Niestety zabrakło wsparcia innych zawodników z drużyny i ROW ostatecznie spadł z PGE Ekstraligi. Gdy wydawało się, że po 21-latka sięgną inne kluby, ten postanowił pozostać w macierzystej drużynie, by powalczyć z nią o awans do elity. Wielki szacunek Kacper.

Akcja roku. Od razu do głowy przyszedł mi mecz ROW-u Rybnik z Cash Broker Stalą Gorzów. Był to bodajże 10. bieg, kiedy to Max Fricke przez niemal cały bieg napędzał się, by ostatecznie na ostatnich metrach wyprzedzić Bartosza Zmarzlika. Stadion popadł w euforię. Szczerze mówiąc, to mam trochę żal do Australijczyka, że postanowił odejść z rybnickiego klubu.

Skandal roku. Nie będę w żaden sposób oryginalny. Była to oczywiście wpadka dopingowa Grigorija Łaguty. Mi, jako rybniczaninowi, na początku było trudno w to uwierzyć, ale cóż, jednak się stało. Dziwię się, że prezes Krzysztof Mrozek do tej pory nic nie powiedział o ukaraniu finansowym Rosjanina. Czyżby uszło mu to płazem? Pewnie tak, skoro Łaguta ma jeździć dalej dla ROW-u po odbyciu kary.

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob: Nikt nie będzie musiał mi robić zdjęć z ukrycia

Cytat roku. - Spędziłem noc przed meczem we Wrocławiu na mailowaniu z Jasonem Crumpem. To fakt. Był skłonny wrócić do profesjonalnego żużla, ale warunki finansowe prawie mnie przewróciły - odpowiedział na konferencji prasowej na moje pytanie Krzysztof Mrozek. Szczerze mówiąc, to myślałem, że to tylko plotka, ale prezes ROW-u wszystko rozwiał. Byłby to transfer również hitowy, co późniejsze przejście Grega Hancocka do Stali Rzeszów. To świadczy tylko o tym, jak Mrozek był zdesperowany, by utrzymać się w PGE Ekstralidze.

Liczba roku - 2. Tyle wyjazdów żużlowych zaliczyłem w tym roku. Pierwszy raz w życiu odwiedziłem stadion w Częstochowie, gdzie ROW mierzył się z miejscowym Włókniarzem. Pamiętam, że rybniczanie napsuli wtedy sporo krwi gospodarzom, a świetny występ zaliczył Kacper Woryna. Później jeszcze pojechałem do Ostrowa Wielkopolskiego na półfinał IMP, gdzie pierwszy raz pracowałem przed kamerą w roli reportera. Do dzisiaj śmieję się z mojego występu. W 2016 roku tych wyjazdów było o wiele więcej.

Z tego tekstu byłem szczególnie dumny: Wywiad z Jerzym Szczakielem - uwielbiam przeprowadzać rozmowy, więc cieszę się tym bardziej, że udało mi się zrealizować wywiad z legendą polskiego żużla. W dodatku zrobiłem to na Stadionie Śląskim, gdzie Jerzy Szczakiel zdobył tytuł IMŚ w 1973 roku, więc była to dla niego sentymentalna podróż.

Źródło artykułu: