Kolejny sezon i znów słabe wyniki w PGE Ekstralidze Andreasa Jonssona. Powrót do Włókniarza Częstochowa miał sprawić, że wicemistrz świata z 2011 roku znów będzie czerpał radość z jazdy i wróci do swojej najwyższej formy. Rzeczywistość okazała się jednak inna i Szwed zawiódł częstochowskich kibiców oraz działaczy. Średnia 1,146 mówi sama za siebie. Mimo tego początkowo Włókniarz chciał dać kolejną szansę zawodnikowi i ustalił z nim nawet warunki kontraktu na sezon 2018.
Wszystko zmieniło się za sprawą zainteresowania częstochowskiego klubu usługami innego Szweda - Fredrika Lindgrena. Ostatecznie to właśnie on trafił do Włókniarza, a Jonsson zmuszony był poszukać nowego pracodawcy. - Wszystko wskazywało na to, że Andreas dostanie kolejną szansę od klubu z Częstochowy, ale pojawiła się opcja zatrudnienia Lindgrena. Na pewno "Fredka" w ostatnich latach prezentuje się lepiej od Jonssona, ale ciężko przewidzieć, jak będzie wyglądała forma tych zawodników w przyszłym sezonie. Czy Włókniarz podjął dobrą decyzję? Wszystko zweryfikuje tor - ocenił ekspert naszego portalu, Michał Kugler.
Ostatecznie 37-letni zawodnik podpisał kontrakt z Motorem Lublin. Szwed tylko raz w swojej karierze startował na niższym poziomie w Polsce niż Ekstraliga. W 2008 roku nie opuścił Polonii Bydgoszcz i został w klubie mimo spadku klasę niżej. Zresztą już w następnym sezonie razem ze swoją drużyną wrócił do najwyższej klasy rozgrywkowej. W Lublinie pokładają w Jonssonie spore nadzieje. Liczą, że będzie liderem z prawdziwego zdarzenia. Ale czy na pewno można liczyć na zawodnika, który z roku na rok notuje regres swojej formy?
- Na pewno ma coś do udowodnienia. Jonsson to zawodnik z najwyższej światowej półki, który jednak w ostatnich latach nie prezentuje się na miarę swoich możliwości. Andreas ma fantastyczny sztab na czele z menedżerem, Dawidem Koziołem i świetnych mechaników. Nie trzeba przypominać, że w przeszłości był m.in. wicemistrzem świata i mistrzem świata juniorów. Wiele wspaniałych latach spędził w Falubazie i warto wspomnieć o jednej rzeczy. Gdy pojawił się przepis mówiący o tym, że w drużynie ekstraligowej może być maksymalnie dwóch zawodników z cyklu Grand Prix, to Falubaz wybrał wtedy Jonssona kosztem Grega Hancocka. Dla mnie to wciąż świetny zawodnik i jestem przekonany, że w Lublinie będą z niego zadowoleni. To będzie pierwszoplanowa postać zespołu. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości - stwierdził Kugler.
Jonsson w 2008 roku na zapleczu Ekstraligi wykręcił kapitalną średnią na poziomie 2,578. Był wtedy jednak czołowym zawodnikiem cyklu Grand Prix i przeżywał swoje najlepsze lata w karierze. Biorąc pod uwagę regres formy Szweda na przestrzeni ostatnich lat i zdecydowanie wyższy poziom rozgrywek na zapleczu Ekstraligi, może być o to ciężko.
ZOBACZ WIDEO Z 1:5 na 4:2. W finałowym biegu na Motoarenie działo się!