Gabriel Waliszko. Z drugiej strony ekranu: Rok sinusoidy (felieton)

WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Finał PGE Ekstraligi: Sparta - Unia
WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Finał PGE Ekstraligi: Sparta - Unia

To był dziwny rok. Przysmażony kalifornijskim słońcem, przeszyty smutkiem po wypadku legendy, pachnący dwukrotnie złotym Lesznem, a zakończony historią debiutanta w Melbourne.

Z drugiej strony ekranu to felieton Gabriela Waliszki, dziennikarza nc+.

***

Trudno podsumować 2017 sezon. Pełen był skrajności - radości pomieszanej ze złością, zawodu i konsternacji, emocji i euforii. Każdy przeżył ten rok po swojemu. Każdy wyjątkowo czyli osobiście.

W styczniu tęsknota za żużlem osiągnęła punkt kulminacyjny. Dlatego premiera Czarnego Charakteru "Po prostu Twisty" była tylko zaczątkiem do kolejnych projektów. Nie ukrywam, że Piotrek Świst natchnął mnie trochę do realizacji kolejnego pomysłu. Skoro Nowy Rok otworzyliśmy zacną historią charakternego wojownika to dlaczego nie pójść za ciosem.

Luty przyniósł planowanie, no i przede wszystkim bal Tygodnika Żużlowego. Skompletowałem hattricka jako spiker plebiscytowych zawodów, trzeci raz w tej roli czując urokliwy klimat leszczyńskiej Finezji. Wieczór należał do Bartka Zmarzlika, a uwagę smoczykowej sali zwracał lekko stremowany Tai Woffinden. Kuluarowe przemyślenia Władysława Golloba były mocno refleksyjne.

W marcu przyszedł czas na realizację projektu "Jak to się robi w Ameryce". Kalifornia przywitała nas zabawą na motocyklach w słońcu na torze ze słomianymi bandami jakieś 57 metrów od oceanu. No i w towarzystwie Polaków z kibicem Hampelem na czele. Okoliczności wyścigów były amazing, klimat wieczoru awesome, a wszystko dookoła cool. Do tego urocza atmosfera Costa Mesy Grega Hancocka z zarośniętym trawą 180 metrowym trackiem i błoga aura mistrzowskiego dzieciństwa na Balboa Island. Żeby zrozumieć kalifornijski uśmiech trzeba tam być i tego luzu dotknąć.

Kwiecień uderzył mocno informacją o wypadku Tomasza Golloba. Wracaliśmy z sobotniego meczu w Zielonej Górze, a niedziela miała być dużo ciekawsza niż pogrom torunian przy Wrocławskiej. Była to niedziela niestety pechowa i smutna. Sprzeczne sygnały, które dochodziły o stanie zdrowia Mistrza, były nadzieją towarzyszącą naszej ekipie aż do samej Warszawy. Później stopniowo oswajaliśmy się z nową rzeczywistością, a dziś chcemy Tomka wspierać i pomagać. To nasz środowiskowy obowiązek.

Maj był biało-czerwono narodowy. Trybuny największego stadionu w Polsce znów wypełniły się dla najlepszych żużlowców świata. Kartoniada z napisem GOLLOB i wyrazy wsparcia wypowiedziane w polskim języku przez obcokrajowców do naszych kamer zostały w głowie najtrwalej. Chyba bardziej niż czary Janowskiego.

Czerwiec zapamiętałem przez Dudka na Motoarenie. Podczas meczu Aniołów z Myszami debiutująca ligowo córka miała na uszach słuchawki pożyczone od Patryka, który w najważniejszym momencie trzasnął na kresce Grega Hancocka. Fajna historia, niecodzienne emocje, fantastyczna promocja speedwaya dla rodziny i znajomych siedzących na trybunach.

Lipiec był urlopowy, więc obok obrazu złotych biało-czerwonych w Lesznie, w głowie utknęła informacja o Hancocku. O tym, że czterokrotny mistrz świata poharatał bark i odpuścił walkę w Cardiff. Na chwilę w przypływie wieczornych fal zaświtało coś w stylu: zmierzch Kalifornijczyka?

Sierpień to niezapomniana podróż do Malilli w morskich okolicznościach przyrody. Brak paliwa, noc na statku, aklimatyzacja po szwedzku, gościnność gospodarzy z lubelską życzliwością. Nazwisko Zmarzlik do dziś kołacze się Szwedom po głowach.

Wrzesień był finałowy z mistrzowską reżyserią. Najpierw elektryzujący początek na Smoczyku, potem hitchcockowski rewanż w starciu Unii ze Spartą. Deszczowe prognozy, pytania o kontuzje i siły mentalne, pełne trybuny na Olimpijskim, strategia i odporność gości. Byczy spektakl.

ZOBACZ WIDEO Gollob planował start w Rajdzie Dakar. "Miałem pomysł na następne 10 lat funkcjonowania w sporcie"

Październik przyniósł wylot do Melbourne. Wyprawa po srebro okazała się udana, bo do realizacji celów potrzebne jest zazwyczaj dobre towarzystwo i prawdziwe chęci. Wicemistrzostwo "Duzersa" przeszło chyba najśmielsze oczekiwania nawet najbardziej wiernych fanów. Brawo On!

Listopad dał nam okres transferowy burzliwy jak nigdy. Oprócz zaskakujących transferów, padały w różne strony gromy, rozmaite oburzenia, a skończyło się na pogodnym kompromisie. Ku chwale speedwaya.

Grudzień to czas plebiscytów, podsumowań i planowania kolejnych okresów. Postanowienia noworoczne? Żebyśmy byli sobą i sobie wzajemnie pomagali. Zdrowych emocji dla wszystkich!

Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+

Komentarze (0)