Dotychczas kluby korzystały z nieprecyzyjnego regulaminu i nie chcąc narażać się na koszty, określały swoje sparingi treningami punktowanymi. Na test-mecz nie musiał przyjeżdżać wówczas sędzia. Nieraz brakowało też innych osób funkcyjnych, jak kierownika zawodów. Już kilka miesięcy temu zapowiedziano, że od sezonu 2018 ma się to zmienić. Sparingi mają być teraz rozgrywane pod okiem sędziów, według ustalonego rozkładu biegów.
- To, że nie było sędziego, nie oznacza, że na torze była dotychczas zupełna samowolka, a zawodnicy jeździli po dziesięć okrążeń - mówi nam trener Cash Broker Stali Gorzów, Stanisław Chomski. - Takie zawody przed sezonem są ważne, bo można sprawdzić pewne elementy taktyczne i wiele rzeczy wypróbować. Nie mam nic przeciwko obecności arbitra. Nie chciałbym jednak, byśmy my, trenerzy, mieli teraz ograniczoną swobodę działania - dodaje.
Chomski zwraca uwagę na fakt, że dotychczas w czasie treningów punktowanych trenerzy nie musieli trzymać się kurczowo regulaminu. Dokonywali dowolną liczbę zmian i rezerw taktycznych. Przepisy schodziły na drugi plan, bo na pierwszym miejscu było rozjeżdżenie się po zimie i wypróbowanie różnych wariantów taktycznych.
- Nie chciałbym, by poszło to w taką stronę, że na sparingach obowiązują nas identyczne zasady jak w lidze. Wówczas idea, jaką jest mecz kontrolny, zostałaby zupełnie zaburzona. Dotyczy to nie tylko zmian czy liczby zawodników w składzie, ale także przygotowania toru do zawodów. Do tej pory trenerzy obu drużyn ustalali to między sobą. Czy teraz, przy obecności sędziego, będzie wyglądać to inaczej? Jest wiele pytań, a odpowiedzi nie znamy - mówi szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: Gollob planował start w Rajdzie Dakar. "Miałem pomysł na następne 10 lat funkcjonowania w sporcie"
Nie będą mogli zmieniać składów, ilości biegów, szykować torów, zmieniać na bieżąco zasad jazd...