Jednoznacznej odpowiedzi udziela nam w tym temacie Michał Kugler, który przez lata był wiceprezesem Cash Broker Stal Gorzów. - Powiedzmy sobie szczerze, mecze sparingowe to dla klubów żaden zarobek. Z drugiej strony nie jest tak, że trzeba do tych spotkań dokładać i końcowy bilans jest na minusie. W większości przypadków kluby wychodzą na zero - tłumaczy nasz rozmówca.
Organizacja sparingów niesie ze sobą oczywiście pewne koszta. Kluby muszą opłacić użytkowanie stadionu, zapewnić karetkę i obecność osób funkcyjnych. W tym roku, wobec zmian regulaminowych, dojdą do tego nowe wydatki. Każdy sparing musi być od teraz zgłoszony do żużlowej centrali, a obecny będzie na nim sędzia. - Wydatki przy organizacji sparingów nieco wzrosną, ale nie są to kwoty, które miałyby być odczuwalne dla klubów - zaznacza Kugler. Możliwe, że działacze rozwiążą ten problem, podnosząc o kilka złotych ceny wejściówek dla kibiców.
- Myślę, że pobieranie drobnych kwot od fanów za wejście na sparingi jest jak najbardziej na miejscu. Ważne, by nie były to ceny wygórowane, bo mówimy przecież o spotkaniach bez żadnej stawki, często w okrojonych składach - dodaje Michał Kugler.
ZOBACZ WIDEO Lekarz sugerował Gollobowi zakończenie kariery. "To był pierwszy dzwonek, powinienem był zareagować"
trzeba "celować" :)