W Australii narodziła się nowa gwiazda? Rohan Tungate podąża ścieżką Jasona Doyle'a

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Rohan Tungate
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Rohan Tungate

Prawdziwym królem żużlowego lata w Australii został Rohan Tungate. Od listopada wygrał wszystko, co mógł, począwszy od turniejów towarzyskich aż do krajowych mistrzostw. Czy zrobi karierę podobną do tej Jasona Doyle’a?

W tym artykule dowiesz się o:

Okazuje się, że podobieństw między dwoma Australijczykami jest całkiem sporo. Obaj długie lata pracowali i nadal pracują na odpowiedni status w żużlowym światku i mozolną pracą dochodzili do pierwszych osiągnięć. Dla Rohana Tungate'a zdobycie tytułu w ojczyźnie jest premierowym znaczącym sukcesem w karierze, lecz dla Jasona Doyle'a także było jednym z takich. Co więcej, obaj osiągnęli to w podobnym wieku. Pierwszy liczy sobie niespełna 28 lat, drugi dokonując tego w 2015 roku, był o rok starszy. A dziś jest przecież najlepszym żużlowcem na świecie.

Brytyjski szczebel po szczeblu

Podobnie jak zdecydowana większość młodych Australijczyków Tungate rozpoczął swoje starty na Wyspach Brytyjskich od Premier League (dzisiejsza Championship) i w chwili debiutu miał 21 lat. W 2011 roku na jego angaż zdecydowało się Ipswich Witches, gdzie startował nieprzerwanie przez pięć sezonów. Potem przeszedł na rok do Somerset Rebels, łącząc to z regularną jazdą w Elite League. Tam trafił w 2013 roku i to nie byle gdzie, bo do Poole Pirates, gdzie spotkał m.in. Chrisa Holdera i Darcy'ego Warda. Przerwę od startów na tym szczeblu miał tylko w sezonie 2015.

Doyle natomiast debiutował w Wielkiej Brytanii w 2005 roku w Isle of Wight Islanders, nie mając skończonych 20 lat. Wkrótce na jego usługi skusili się promotorzy z... Poole z Mattem Fordem na czele. Wprawdzie potem na dwa lata (2008-2009) "Doyley" zniknął z Elite League, to już w kolejnych sukcesywnie stawał się jej czołową postacią. Pomimo tego, że w 2017 roku został złotym medalistą Indywidualnych Mistrzostw Świata, nie zamierza rezygnować z jazdy w lidze brytyjskiej i w nadchodzącej kampanii będzie jeździł dla Somerset.

Tungate rzecz jasna nie zyskał dotąd tak silnej pozycji na Wyspach, jak Doyle, to jednak w ostatnich dwóch latach był ważnym ogniwem zarówno Swindon Robins, jak i Belle Vue Aces. A sam fakt, że nie potrzebuje już jazdy w Championship, nakazuje poważniej oceniać jego potencjał i najbliższą przyszłość w speedwayu.

Mistrz świata przetarł szlak w Łodzi

Obaj późno zaczęli także odgrywać istotne role w lidze polskiej. Doyle 10 lat temu odjechał wprawdzie pół sezonu w Rawiczu, ale na prawdziwą szansę czekał sześć kolejnych lat i jazdę w Łodzi. To właśnie sezon 2014 był dla Doyle’a przełomowym. Zawodnik z Newcastle zajął z Orłem drugie miejsce w Nice 1. Lidze Żużlowej, a sam został jej najlepszym żużlowcem. Do tego z powodzeniem reprezentował Australię w Drużynowym Pucharze Świata i co najważniejsze awansował do Grand Prix. Stało się jasne, że kolejnym krokiem dla Doyle’a będzie jazda w PGE Ekstralidze. Czekał go tam debiut w wieku 29 lat.

Tungate również znalazł swoje miejsce w Łodzi. Początki nie były łatwe, bo choć osiągał coraz lepsze wyniki, nie startował w Orle regularnie. W latach 2015-2016 łącznie odjechał dla tego klubu tylko dziewięć meczów. Przełom nastąpił w trzecim sezonie. Australijczyk był już jednym z liderów drużyny Janusza Ślączki (średnia biegowa 1,987) i ma nim być także w nadchodzących miesiącach, w których łodzianie zamierzają wywalczyć awans do Ekstraligi. Z tej dla Tungate’a płynęły oferty już ostatniej jesieni, jednak finalnie zdecydował się na pozostanie na jeszcze jeden rok Nice 1.LŻ. Prawdopodobnie w jego przypadku taka decyzja jest słuszna.

Jeśli jego kariera będzie rozwijała się w podobnym tempie, jak w ostatnim czasie i przed laty kariera Doyle’a, Tungate w 2019 roku powinien bez problemu znaleźć zatrudnienie w najwyższej lidze. I również zadebiutowałby w niej, mając 29 lat.

Zwycięska passa rozpoczęła się w Melbourne

Po zakończeniu ostatniego sezonu w Europie przyszły solowy mistrz Australii miał okazję do startu w turnieju Grand Prix w Melbourne. Pełnił tam rolę rezerwy toru, ale i tak dwukrotnie wyjechał z parku maszyn. Żużlowiec rodem z Kurri Kurri pokazał się ze znakomitej strony. Wygrał oba biegi, w efekcie ocierając się o… awans do półfinału. Co więcej, na ten moment Tungate jest jedynym niepokonanym zawodnikiem w historii cyklu. Oczywiście, z racji liczby odjechanych biegów, statystykę tą należy brać z przymrużeniem oka.

ZOBACZ WIDEO Finał PGE Ekstraligi to był majstersztyk w wykonaniu Fogo Unii

Krótko potem, na początku listopada, siłą rozpędu odniósł triumfy w turniejach o puchary Jacka Younga w Gillman i Phila Crumpa w Mildurze. W grudniu dołożył natomiast zwycięstwa w mistrzostwach stanu Nowa Południowa Walia w Gillman (obronił tytuł) i zawodach "Jason Crump Classic Cup" w Kurri Kurri. Dopełnieniem fantastycznego sezonu w ojczyźnie jest styczniowy czempionat. W klasyfikacji generalnej Tungate wyprzedził Brady'ego Kurtza o dwa punkty.

Najbliższe miesiące będą dla jeźdźca Orła istotne z uwagi nie tylko na wyniki osiągane w lidze polskiej, ale też w eliminacjach do Grand Prix, do którego chciałby się dostać (Doyle’owi taka sztuka się udała), a także na długo wyczekiwany debiut w reprezentacji. Choć konkurencja w kadrze jest spora, to Mark Lemon przy wysyłaniu powołań z pewnością będzie brał Tungate’a pod uwagę bardzo poważnie.

Źródło artykułu: