[tag=6743]
Maciej Fajfer[/tag] na pewno nie tak wyobrażał sobie przygodę z "czarnym sportem". Podczas rozmowy z naszym portalem przyznał, że w trakcie kariery popełnił trochę błędów, które mocno wpłynęły na jej przebieg. - Uważam, że mogło się to potoczyć inaczej. Może były błędy w wyborze reprezentowanych klubów, a do tego doszły złe posunięcia z mojej strony. Wiadomo, nikt nie jest bez winy. Kto nie robi błędów, ten praktycznie nic nie robi. Szkoda, że to wszystko się tak potoczyło. Nadal jestem przy tym sporcie. Teraz z drugiej strony - jako mechanik. Niekiedy wolałbym stanąć pod taśmą i walczyć o punkty. Jeżeli będę miał taką możliwość, to będę się starał, żeby pojeździć i powrócić na tor - przyznał.
Wychowanek Startu Gniezno zdradził, że w minionym czasie otrzymywał propozycje związane z powrotem do ścigania, ale do podjęcia takiego kroku zraziły go aktualne regulaminy. Bez ogródek nazwał je "śmiesznymi".
- Miałem kilka propozycji. Spoglądając jednak na regulamin, który obecnie obowiązuje zawodników... Nie chciałbym tego drastycznie nazywać, ale musiałbym. Zawodnicy muszą się podporządkowywać śmiesznym, śmiesznym przepisom. Fakt, że nie mogą wyeksponować loga sponsora, jest śmieszny. Na dzień dzisiejszy mamy taki żużel. Trzeba się cieszyć i korzystać z każdych dobrych zawodów - dodał Maciej Fajfer.
A czy gdyby nie kontrowersyjne przepisy, to 27-latek zdecydowałby się na wznowienie kariery? - Na pewno zwróciłbym się do kilku osób i myślę, że by mi pomogły. Sądzę, że z tym nie byłoby większego problemu. Jeżeli chodzi o kondycję, to wciąż jestem w ruchu. Zrzuciłbym kilka kilogramów i mógłbym stanąć pod taśmą. Nie ukrywam, że pod koniec ubiegłego sezonu wyjechałem na gnieźnieński tor podczas jednego z treningów. Wówczas, w trakcie pierwszego wyjazdu, przejechałem pięć okrążeń i nawet nie odczułem zmęczenia. Gdyby tata mnie nie zatrzymał, to pewnie jechałbym dalej! - podsumował.
ZOBACZ WIDEO W żużlu nie obyło się bez skandali. Był doping i korupcja