Gabriel Waliszko. Z drugiej strony ekranu: Żużlowe Himalaje odwagi (felieton)

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Maciej Janowski w parze
WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Maciej Janowski w parze
zdjęcie autora artykułu

Ostatnie historie z Nanga Parbat odświeżyły refleksje o skrajnym ryzyku. Żeby jeździć na żużlu trzeba mieć coś z odwagi wspinacza w wysokich górach. A może odwrotnie, bo występy na torze są przecież częstsze niż zdobywanie szczytów.

W tym artykule dowiesz się o:

Z drugiej strony ekranu to felieton Gabriela Waliszki, dziennikarza nc+.

***

Jeden z kolegów przeprowadzał sondę wśród ligowych szczypiornistów. Pytał o powody nazywania piłki ręcznej "typowo męskim sportem", porównując tę dyscyplinę w niektórych miejscach do sportu żużlowego. Zrobiłem wielkie oczy słysząc takie postawienie sprawy, bo zabrzmiało jakby zestawić szachy z judo albo (gdyby ktoś się poczuł urażony) turystyczną jazdę na rowerze z występami na trasach Rajdu Dakar. Ciężko znaleźć punkty wspólne, trudno cokolwiek porównywać w obu zestawieniach. No może poza tym, że trzeba na szachownicy i na tatami wykonywać ruchy rękami, a na ścieżkach rowerowych i na pustyniach potrzebne są do jazdy koła.

O wiele bliżej jest mi do porównania, którego użył kiedyś Władysław Gollob. Powtarzam je przy różnych okazjach, bo bardzo przemawia do wyobraźni. Otóż, pytany jakieś trzy lata temu o żużlowe ryzyko szef klanu odpowiedział, że usłyszał kiedyś od doświadczonego himalaisty ciekawe słowa, które mogą tłumaczyć fenomen zdobywania szczytów jak również zapał do jazdy bez hamulców. Że w góry ciągnie wspinaczy coś co trudno określić i że to jest chyba przeznaczenie. Ciekawe, prawda? Wysoka adrenalina to jedno, a mentalne przygotowanie do wyprawy to już inny temat.

Pewnie, że trudno zestawiać ze sobą sporty, ale też i ryzyko jakie niesie za sobą uprawianie konkretnych dyscyplin. Liczby? Porównania? Wiadomo, że konkretów brak. Jakkolwiek to brzmi, można znaleźć jedynie dane pokazujące tragiczne wydarzenia będące konsekwencją ponoszonego ryzyka, błędu ludzkiego, natury, otoczenia. Wikipedia podaje, że wskutek obrażeń po kontakcie z motocyklem i uwzględniając wszystkie odmiany sportu żużlowego śmierć poniosło na świecie 339 osób (prawie wszyscy to byli zawodnicy). Himalaizm, biorąc pod uwagę tylko dach świata czyli Mount Everest, pochłonął ponad 250 wspinaczy. Wszystkie góry świata zabrały ich tysiące w rozmaitych sceneriach, skrajnych temperaturach, niewyobrażalnych sytuacjach czy w najdramatyczniejszych okolicznościach. Na wysokościach rządzi przede wszystkim natura, a na torze na przebieg rywalizacji wpływa bezpośrednio rywal, a pośrednio kibic. W obu przypadkach arcyważny jest sprzęt i odpowiednie przygotowanie do wysiłku, który też ma swoje specyficzne odmienności. W obu aktywnościach liczą się koncentracja, spryt, wytrzymałość, wiara. I tu porównywanie się kończy.

Jak opowiadają żużlowcy, stojąc pod taśmą nikt nie myśli o strachu czy wątpliwościach. Puszczając sprzęgło i jadąc 100 na godzinę na torze z trzema rywalami nie ma miejsca na zastanawianie się jak zahamować albo co się stanie. Jak to jest u himalaisty? Artur Hajzer czyli twórca programu Polski Himalaizm Zimowy, który został w górach na zawsze, opisywał w "Ataku rozpaczy” wątpliwości co do kontynuowania akcji na ośmiotysięczniku po tym jak "…jeden z nas tę, jakby nie było, zabawę, przypłacił życiem…". Zielonogórzanin zastanawiał się nie raz nad wspólnymi pobudkami: "…co więc tak naprawdę pchało nas tam w górę? W sytuacji, kiedy nic nie trzyma się kupy, jest to może, jak mówił Krzysiek (Wielicki - przyp.red), chęć ukarania góry? A może, tak jak mnie się wydaje, chcieliśmy to zrobić z czysto egoistycznych pobudek, dla sławy, bo przyjemnością to już dawno przestało być…"

Ciekawe jak to jest u mistrzów speedwaya? Odważnych i heroicznych, którzy kilkaset razy w roku ścigają się ze swoim przeznaczeniem. Czapki z głów przed wami, panie i panowie.

Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+

ZOBACZ WIDEO Falubaz przespał okres transferowy. "Za późno się zorientowali, że trzeba działać"

Źródło artykułu:
Czy zgadzasz się z autorem?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (6)
Leszek Wojciechowski
2.02.2018
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
niby to portal o żużlu - ale Gabriel - rozumiem Twój wpis . Przyznam , że nie interesowałem się zbytnio himalaizmem , ale z uwagą śledziłem losy wyprawy. A jeszcze bardziej przeraziła mnie fala Czytaj całość
avatar
Forest
2.02.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ja uwazam ze ryzyko jest na zuzlu mniejsze. Chociazby przez mase zabezpieczen i mozliwosc szybkiej pomocy po upadkach. I brak wplywu pogody. Natomiast zimowi himalaisci to maja okolo 30% genow Czytaj całość
OXO
2.02.2018
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Multi night ty jak zwykle nic nie zrozumiałeś  
--.night.--
2.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
waliszko znowu odleciales totalnei chlopie porownujc alpiniste z zuzlowcem alipnista nei zarabia to hobbisci sa a do zuzla ida ludzie co chca zarabiac. bosze..