Mecenas Grigorija Łaguty wyjaśnia: POLADA chciała czterech lat dla zawodnika

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta w barwach ROW-u Rybnik
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta w barwach ROW-u Rybnik

Łukasz Klimczyk, prawnik Grigorija Łaguty, z uwagą przyglądał się medialnej wymianie zdań między prezesem ROW-u Krzysztofem Mrozkiem i dyrektorem POLADA Michałem Rynkowskim. - W trosce o interes mocodawcy muszę kilka rzeczy doprecyzować - mówi.

Kwestia wniosku TUE (zaakceptowanie wniosku oznaczałoby zgodę na przyjęcie leku zawierającego zabroniony środek)

Prezes ROW-u Rybnik Krzysztof Mrozek zwrócił uwagę, że został on odrzucony bez zapoznania się z wszystkimi dokumentami. Michał Rynkowski, dyrektor POLADA przyznał, iż taka sytuacja miała miejsce, ale dodał też, że materiały, których panel dyscyplinarny nie obejrzał w pierwszej instancji, nie miały znaczenia. Mówił też, że źle dobrano lek i terapię. - Nie ulega wątpliwości, że pierwsza decyzja zapadła bez zapoznania się z wszystkimi dokumentami - stwierdza mecenas Łukasz Klimczyk. - W naszej ocenie rzutowało to na kwestię wszechstronnego rozpoznania złożonego wniosku.

- Nie możemy się też zgodzić ze stwierdzeniem, iż błędnie dobrano lek i terapię - komentuje Klimczyk. - Uzyskanie TUE z mocą wsteczną jest obwarowane dodatkowymi przesłankami. Zdaniem Panelu Dyscyplinarnego drugiej instancji POLADA istniała terapeutyczna alternatywa wobec użytego leku (niezawierająca substancji zabronionej - dop. red.). Powiedziano też, że zawodnik powinien był zgłosić wniosek zdecydowanie wcześniej, niż miało to miejsce. Jednakże nie stwierdzono, by lekarz dobrał nieodpowiedni lek i terapię do urazu, jaki trapił Łagutę. Podkreślono, iż nie sposób jest tego ocenić, biorąc pod uwagę brak znajomości praktyki leczniczej na terenie Rosji.

- Warto podkreślić, że w toku sprawy przygotowane zostały dwie opinie biegłych, którzy potwierdzili, że zastosowana terapia była z punktu widzenia medycznego w pełni uzasadniona i w tym konkretnie przypadku nie miała prawdopodobieństwa przyczynienia się do poprawienia wyników sportowych. Jednocześnie opinie te, w toku postępowania, nie były kwestionowane lub podważane - zauważa mecenas.

Kwestia jawności 

Prezes Mrozek zwrócił uwagę, że Grigorij Łaguta o wielu sprawach związanych z postępowaniem dowiadywał się z mediów. Dyrektor Rynkowski zaprzeczył. - Zgodnie z art. 40 ust. 3 ustawy o zwalczaniu dopingu w sporcie jedynie rozprawy przed panelem są jawne - ripostuje Klimczyk. - Natomiast w sprawie Łaguty do opinii publicznej, w toku postępowania, przekazywane były informacje odnośnie okoliczności leczenia, stosowanej formy terapii czy wreszcie treści samego wniosku, a w szczególności jego zakresu, co w świetle przywołanych przepisów jest niedopuszczalne.

- W toku postępowania zdarzało się również, że część dokumentów była przedstawiana Panelowi Dyscyplinarnemu oraz przedstawicielom Ekstraligi Żużlowej, oraz Polskiemu Związkowi Motorowemu z pominięciem zawodnika lub jego pełnomocnika - dodaje Klimczyk.

Kwestia wyjaśnień zawodnika 

Prezes ROW-u mówił, że panel pierwszej instancji przeczytał 20 kartek w 20 minut. Dyrektor POLADA dowodził, iż poświęcono wyjaśnieniom wystarczającą ilość czasu, a druga instancja zajęła się tym już bardzo dogłębnie. - Panel Dyscyplinarny nie posiadał pisma zawodnika zawierającego jego szczegółowe wyjaśnienia oraz wnioski dowodowe, jak również szeregu załączników. Zarządzono wydrukowanie skanu samego pisma, przerwę na zapoznanie się z jego treścią, a następnie rozpoznano sprawę, wydając na tej rozprawie decyzje - opowiada Klimczyk.

- Wówczas wszystkie wnioski dowodowe Łaguty zostały oddalone, a następnie w uzasadnieniu decyzji wskazano, że zawodnik nie uprawdopodobnił pewnych okoliczności. Wpływ na to miało wcześniejsze oddalenie wniosków dowodowych, jak również niezapoznanie się z załącznikami do pisma. Zresztą Panel Dyscyplinarny drugiej instancji skrócił pierwotnie nałożoną karę, co jednak świadczy o tym, że za pierwszym razem sprawy nie rozpoznano kompleksowo - komentuje prawnik.

Sprawa wyroku 

Prezes Mrozek podnosił temat zażyłości członków panelu z dyrektorem Rynkowskim. Mówił, że to mogło mieć wpływ na wyrok. Dyrektor POLADA stwierdził, że nie ma przełożenia, bo członków panelu wybiera minister sportu. Zauważył też, że on chciał 2 lat dla zawodnika, a panel skrócił karę do 21 miesięcy.

- W pierwszej instancji POLADA wnioskowała o maksymalną karę 4 lat wykluczenia - mówi zdziwiony Klimczyk. - Panel Dyscyplinarny uznał, że Grigorij Łaguta zastosował substancję w sposób nieświadomy i niecelowy, i nałożył na zawodnika karę 2 lat wykluczenia. Zawodnik wniósł odwołanie, a Panel Dyscyplinarny drugiej instancji nie mógł orzec kary na jego niekorzyść, gdyż POLADA nie wniosła odwołania od decyzji. W toku postępowania odwoławczego POLADA wnioskowała o utrzymanie kary nałożonej przez Panel Dyscyplinarny pierwszej instancji - kończy Klimczyk.

ZOBACZ WIDEO W żużlu nie obyło się bez skandali. Był doping i korupcja

Źródło artykułu: