Otarł się o śmierć, ale nie zraził do żużla. Choć zakończył karierę, wrócił na tor

Siergiej Darkin to jedna z legend rosyjskiego żużla. Swego czasu należał do ścisłej czołówki w swoim kraju. W 2005 roku po makabrycznym wypadku w Togliatti, otarł się o śmierć. Wrócił jednak na tor, a teraz wznawia zakończoną wcześniej karierę.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
Siergiej Darkin / Na zdjęciu: Siergiej Darkin
Do ligi polskiej trafił w 1996 roku po tragicznym wypadku Rifa Saitgariejewa. Jego pierwszym polskim klubem było Towarzystwo Żużlowe Iskra. - Dlatego też ostrowski tor i samo miasto darzę sporym sentymentem. Fajnie wrócić tu po tylu latach. Nie pamiętam nawet, kiedy byłem po raz ostatni w Ostrowie. Bardzo się ucieszyłem z zaproszenia na turniej poświęcony pamięci Rifa Saitgariejewa. To przecież on wprowadzał mnie do ligi polskiej przed swoim tragicznym wypadkiem. Był bardzo ważną osobą dla mnie - podkreśla Siergiej Darkin, który wziął udział w XXI Memoriale Rifa Saitgariejewa.

Kariera Darkina nie była usłana różami. Kibice zapamiętali go jako odważnie jeżdżącego zawodnika, dla którego nie było straconych pozycji. Często niestety brały się z tego groźne upadki. - Czy nie zniechęciły mnie kontuzje do uprawiania żużla? Jak widać, nie. Nawet ten makabryczny wypadek z 2005 roku, kiedy otarłem się o śmierć. Wyrzuciłem go z głowy. Nie rozpamiętuję wypadków i kontuzji. Wróciłem po ciężkim urazie na tor i choć oficjalnie zakończyłem karierę przed rokiem, to ponownie dałem się skusić, gdy mój klub jest w potrzebie - wyjaśnia Darkin.

Klubowi z Togliatti brakowało seniora, stąd też zwrócono się do niespełna 45-letniego Darkina z pytaniem, czy ponownie nie wsiadłby na motocykl. - Ciągnie wilka do lasu. Dwa razy nie musieli mnie pytać. Co prawda oswoiłem się już z myślą, że zakończyłem ściganie, ale kiedy klub mnie potrzebuje, bo Artiom Łaguta nie będzie mógł regularnie startować w lidze rosyjskiej, zgodziłem się pomóc. W Rosji jest jeszcze sporo śniegu. Przyjechałem więc na zgrupowanie do Polski, gdzie jest nieco łaskawsza aura. Dużo jednak nie jeździłem i start w memoriale był praktycznie pierwszym ściganiem spod taśmy - tłumaczy nasz rozmówca.

Rosjanin z rozrzewnieniem wspomina dawne czasy speedwaya. - Kiedyś żużel był inny. Owszem, sprzęt był też ważny, ale nie aż tak jak teraz. Obecnie takie niuanse w ustawieniach decydują o szybkości, że naprawdę łatwo się pomylić, a na błędy nie ma miejsca. Zdecydowanie bardziej lubiłem ten dawny, romantyczny speedway, a nie wyścig sprzętowych zbrojeń, który ma miejsce obecnie - wyjaśnia.

Darkin w sezonie 2018 będzie jeździł w lidze rosyjskiej, ale nadal zamierza zajmować się szkoleniem młodzieży w klubie z Togliatti. - Będę łączył te dwie funkcję. Lubię tę pracę. Mamy sporo utalentowanych chłopaków. Nie każdy z nich zrobi kariery, ale staram się im pomóc. Od najmłodszych lat znam chociażby Gleba Czugunowa. Cieszę się, że trafił do PGE Ekstraligi. Bardzo profesjonalnie podchodzi do swojej kariery. Ma coraz lepszy sprzęt. Wróżę mu naprawdę dużą przyszłość - kończy rosyjski żużlowiec.

ZOBACZ WIDEO Oficjalne promo 2018 PZM Warsaw FIM SGP of Poland


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy Siergiej Darkin po wznowieniu kariery będzie skutecznym punktem Mega Łady Togliatti?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×