Trener Unii Tarnów nie kombinował przed inauguracją. Duńczycy muszą prowadzić pary

Nie trzeba nikomu tłumaczyć jak ważne jest ustawianie par w sporcie żużlowym. Niektórzy twierdzą, że mecz nie zaczyna się wraz ze startem do pierwszego biegu, a podczas ustalania awizowanych składów.

Kamil Hynek
Kamil Hynek
Paweł Baran w trakcie meczu WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Paweł Baran w trakcie meczu.
Wielu menedżerów stara się bawić w nie wiadomo jakich strategów. Chcą zaskoczyć przeciwnika, a najczęściej dziwnymi manewrami szkodzą sobie sami. Z reguły bywa tak, że najciemniej pod latarnią, a najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze.

Przed inauguracją wraz z ekspertami naszego portalu zastanawialiśmy się na jakie ustawienie powinien zdecydować się trener Grupy Azoty Unii Tarnów - Paweł Baran. W drużynie posiada co prawda zawodników o uznanej renomie, ale jednak po kontuzjach i różnego rodzaju przejściach. Dodatkowo spotkanie z Falubazem Zielona Góra jest reklamowane jako kluczowe w kontekście utrzymania jednej z tych ekip w PGE Ekstralidze.

Największe znaki zapytania pojawiały się przy nazwiskach Nickiego Pedersena i Petera Kildemanda. Parę lat temu nie było nawet dyskusji czy powierzyć im role zawodników prowadzących pary, czy jednak spróbować przynajmniej w pierwszych biegach oddelegować ich pod bandę. Ale ostatnio, kiedy znajdowali się w dołku, poprzedni trener klubowy Duńczyków z Fogo Unii Leszno  - Piotr Baron bez cienia zawahania poprzesuwał ich pod mniej lubiane przez żużlowców numery. Nie ma tajemnicy, że z takiego obrotu sprawy nie był zadowolony zwłaszcza Pedersen.

- To są indywidualiści i będąc menedżerką nie wahałbym się, tylko dawała im te teoretycznie lepsze numery startowe. Nicki jak i Peter to są typy zawodników, którzy dają najwięcej drużynie, kiedy czują, że są liderami i tak też są ustawiani. Nicki potrafił w wielu decydujących momentach, gdy rozstrzygały się losy spotkania, pomóc koledze. Robił to jednak w momencie, kiedy sam wiedział, że ten sprzęt "jedzie" i ma jeszcze z czego "dokręcić śrubę" - zagaja Marta Półtorak, która współpracowała z oboma żużlowcami w Rzeszowie.

ZOBACZ WIDEO Gorące ambasadorki One Sport, czyli SEC Girls

- Proszę pamiętać, że Pedersen wraca po bardzo ciężkiej kontuzji. Ma za sobą długą przerwę. Przynajmniej na początku sezonu nie ryzykowałbym z wystawianiem go w pierwszych biegach na polach zewnętrznych. Większej pewności nabierze, gdy zacznie od krawężnika. Musimy mieć na uwadze, że ten zawodnik ma w Tarnowie ciągnąć wynik - dodaje Marian Maślanka - człowiek, który sprowadził Nickiego Pedersena do Częstochowy.

Przypomnijmy, że Paweł Baran nie wydziwiał i ostatecznie podzielił stanowisko byłych prezesów polskich klubów. Pedersen, Kildemand i Bjerre otrzymali odpowiednio numery dziewięć, jedenaście i trzynaście. Do parowymi będą Polacy. - Być może na eksperymenty przyjdzie jeszcze czas. Pewnie mądrzejsi będziemy po pierwszej kolejce. Bo po co zmieniać coś, co zadziała. Nasz wywód w tym momencie sprowadza się do tematu, jak obaj panowie wejdą w rozgrywki. Ale szczerze mówiąc, nie obawiałabym się o formę Duńczyków - kończy optymistycznie dla gospodarzy niedzielnej potyczki Marta Półtorak.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Nicki Pedersen i Peter Kildemand zostaną przesunięci w trakcie sezonu na do parowych?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×