Krok od kompromitacji na inaugurację PGE Ekstraligi. Walkower we Wrocławiu wisiał w powietrzu?

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Mecz Fogo Unia - Betard Sparta
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Mecz Fogo Unia - Betard Sparta

Problemy z bandą, taśmą i przesadne polewanie toru. To wszystko popsuło inaugurację PGE Ekstraligi pomiędzy Betard Spartą a Fogo Unią. Mecz zakończył się ostatecznie remisem 45:45. - Byliśmy krok od kompromitacji - ocenia Jacek Gajewski.

Przed 10. wyścigiem meczu we Wrocławiu pojawił się problem, bo z fragmentu dmuchanej bandy zeszło powietrze. To spowodowało długą przerwę w zawodach. - Regulamin w tej sprawie jest jednoznaczny - mówi nam były menedżer Get Well Toruń Jacek Gajewski. - Jeśli przerwa trwałaby więcej niż pół godziny, to powinien zostać ogłoszony walkower z winy gospodarza. Niewiele zabrakło, żeby ta inauguracja okazała się kompromitacją. Trudno mi jednak oszacować, ile rzeczywiście trwała przerwa - dodaje ekspert WP SportoweFakty.

Gajewski zwraca również uwagę na inne aspekty, które popsuły sobotnie widowisko. 
- Kolejny temat to polewanie toru. Czasami dochodziło do przesady. Nawierzchnia aż się świeciła. Nie tak to powinno wyglądać, bo w niektórych wyścigach doszło do zabicia widowiska - przekonuje.

Były menedżer Get Well ma również zastrzeżenia do taśmy maszyny startowej. -  Mam wrażenie, że była naciągnięta zbyt luźno. Wiatr wiał w kierunku przeciwnym do kierunku jazdy. Mogło dojść do kuriozalnej sytuacji, bo przez mocniejszy powiew ktoś mógł dotknąć taśmy. I co wtedy? - zastanawia się Gajewski.

Pod względem sportowym inauguracji PGE Ekstraligi trudno jednak cokolwiek zarzucić. - Ten mecz pokazał, że głosy o konieczności przełożenia kolejki były niepotrzebne. Tor we Wrocławiu w porównaniu do tego, co było w zeszłym roku, zachowywał się rewelacyjnie. W końcu były warunki do ścigania. Różnica jak na wrocławski obiekt jest widoczna - tłumaczy były menedżer.

Jego zdaniem, remis w rywalizacji pomiędzy Betard Spartą Wrocław a Fogo Unią Leszno jest sprawiedliwym wynikiem. - W ostatnim biegu mógł paść każdy rezultat. Z Pawlickim w składzie Unia ten mecz pewnie by wygrała. Jako drużyna goście sprawili lepsze wrażenie. Każdy coś dorzucił i miał swój udział w tym remisie. O Sparcie tego powiedzieć nie można. Dobrze pojechała trójka liderów, ale momentami brakowało punktów Drabika i Fricke, a nic nie dorzucił Lebiediew - podsumowuje Gajewski.

ZOBACZ WIDEO Oficjalne intro PGE Ekstraligi 2018

Źródło artykułu: