- Samolubny, zdesperowany idiota - w takich słowach Steve Worrall podsumował zachowanie Jonasa B. Andersena. Kontuzjowany żużlowiec ma wielkie pretensje do rywala za to, że ten spowodował jego ciężką kontuzję. Uraz nogi może wykluczyć go z jazdy nawet na dwa miesiące. Zdaniem Brytyjczyka, Andersen pojechał totalnie bez głowy.
Duńczyk, który ma kontrakt w Polonii Bydgoszcz nie pozostał jednak dłużny i również zabrał głos. - To bardzo głupie wygłaszać takie opinie w ten sposób. Jeździ bardzo ostro i nie panuje nad motocyklem. Jak chce kogoś krytykować, to może niech zacznie od siebie. Sam jest winnym tego zajścia - odpiera zarzuty Andersen.
26-letni zawodnik opisał sytuację z jego perspektywy. - Prowadziłem na trzecim okrążeniu, a on chciał wejść pode mnie. Zresztą już wtedy prawie leżał. Nadal jednak próbował, no i w końcu upadł. Nie było w tym mojej winy. Wszystko stało się na środku toru, z dala od bandy. Powinien mieć pretensje tylko do siebie - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Oficjalne promo 2018 PZM Warsaw FIM SGP of Poland