Krzysztof Kasprzak z taką dyspozycją przypomina zawodnika z 2014 roku, kiedy to odjechał najlepszy sezon w karierze, zdobywając tytuł indywidualnego wicemistrza świata. - Czy ja wiem czy jeżdżę tak jak cztery lata temu? Kiedy motocykl spisuje się dobrze, to tak po prostu się jeździ. Jestem zadowolony, bo na który silnik nie wsiądę, jestem szybki. W zeszłym roku też kończyłem sezon dobrze. Wygrywałem SEC, punktowałem w lidze. Było w porządku, a i otwarcie tego sezonu jest dobre - powiedział po zawodach w Ostrowie żużlowiec Cash Broker Stali Gorzów.
Awans do finału Złotego Kasku to dopiero pierwszy krok Krzysztofa Kasprzaka w walce o powrót do cyklu Grand Prix. - Będę się cieszył dopiero, kiedy zajmę czołowe miejsce w Niemczech w Grand Prix Challenge. Na razie muszę dobrze zaprezentować się w finale Złotego Kasku, a później rundzie kwalifikacyjnej. W Ostrowie liczył się awans. Udało się wygrać, z czego się cieszę. Zobaczymy, co będzie dalej - powiedział Kasprzak.
Jak się okazuje droga do zwycięstwa w Ostrowie wcale nie była usłana różami, bo już pierwszy wyścig Kasprzak ukończył bez powietrza w tylnym kole. - Złapałem panę na trzecim okrążeniu, ale jakoś udało mi się dojechać do końca na pierwszym miejscu. Po czwartym wyścigu motocykl zaszwankował. Poszła cewka. Wziąłem na ostatni wyścig w ciemno silnik, na którym jeszcze nigdy nie jechałem. Okazał się najszybszy. Mam dwa kolejne silniki sprawdzone. Oba szybkie. Te z ligi dwa też są bardzo dobre. Jest z czego wybierać - zakończył nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu