Kiedy działacze Zdunek Wybrzeża Gdańsk rozliczali się na koniec sezonu 2017 ze swoimi zawodnikami, to należności dla Kacpra Gomólskiego zostały pomniejszone o 50 tysięcy złotych. Żużlowiec został ukarany za niesportowe zachowanie, ale i też obraźliwe słowa w stosunku do działaczy. Gomólski odwołał się do Trybunału PZM i wygrał, ale klub dotąd nie zwrócił mu kasy.
- Wysłaliśmy wezwania do zapłaty - mówi nam radca prawny Mateusz Klejborowski, wspólnik Kancelarii Radców Prawnych Klejborowski/Bernaciak s.c., który reprezentował Gomólskiego przed Trybunałem. - Poinformowaliśmy GKSŻ i Zespół ds. Licencji o tym, że Wybrzeże nie płaci, choć wyrok Trybunału PZM jest prawomocny.
- Dziwię się tej informacji - napisał nam w sms-ie Tadeusz Zdunek, prezes Wybrzeża. - Wniosek Gomólskiego został uznany, bo my jako klub nie wnieśliśmy uzasadnienia od kary. Nie zrobiliśmy tego, bo Trybunał, przez pomyłkę, wysłał informację o terminie rozprawy na adres nieistniejącego klubu GKS Wybrzeże. Wysłaliśmy uzasadnienie i czekamy na kolejną rozprawę. Strona Gomólskiego o tym doskonale wie. My jesteśmy GKŻ Wybrzeże.
Mecenas Klejborowski przekonuje jednak, iż zawiadomienie o terminie posiedzenia zostało wysłane już pod aktualny adres, tj. klub@wybrzezegdansk.pl. Dziwi się, że mimo to nikt z przedstawicieli klubu, prawidłowo zawiadomionego, nie pojawił się na posiedzeniu ani do czasu wydania orzeczenia przez Trybunał nie przedstawił żadnych dowodów na potwierdzenie swoich racji. Po wyroku Wybrzeże złożyło wniosek o wznowienie postępowania. Najpewniej nie płaci, bo czeka liczy, że tym razem wygra.
- Nie zmienia to jednak faktu, że klub powinien zapłacić - twierdzi Klejborowski. - Orzeczenie jest prawomocne, Trybunał uznał kary za bezzasadne, więc Wybrzeże powinno zwrócić pieniądze. Jeśli postępowanie zostanie wznowione i Trybunał uzna rację klubu, to wtedy Kacper zwróci pieniądze - kończy mecenas.
ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu