Ochrona pilnowała Cieślaka w Zielonej Górze. Włókniarz dostał niepokojące informacje (wywiad)

Facebook / Michał Świącik / Prezes Włókniarza Michał Świącik z trenerem Markiem Cieślakiem
Facebook / Michał Świącik / Prezes Włókniarza Michał Świącik z trenerem Markiem Cieślakiem

Marek Cieślak wrócił do Zielonej Góry i poprowadził forBET Włókniarza do wygranej nad Falubazem (46:44). Trener Lwów w Zielonej Górze był pod szczególną ochroną. - Dostaliśmy informacje, że może wydarzyć się coś niebezpiecznego - mówi Michał Świącik.

[b][tag=66287]

Dawid Borek[/tag], WP SportoweFakty: Jakie emocje kłębią się w panu po zwycięstwie forBET Włókniarza Częstochowa w Zielonej Górze?[/b]

Michał Świącik, prezes częstochowskiego klubu: Wrażenia są na pewno bardzo pozytywne. Bardzo się cieszymy z tej wygranej, bo powiedzmy sobie szczerze: Falubaz Zielona Góra w żużlu jest tym, kim w piłce nożnej jest Lech Poznań. Zwycięstwo tutaj cieszy podwójnie, tym bardziej, że triumfowaliśmy po walce. Nie było tak, że gospodarze tanio sprzedali skórę, tylko walczyli do końca. Nam też nie do końca się wszystko kleiło, bo naszych dwóch liderów nie mogło złapać kontaktu z resztą ekipy, nie mieliśmy też wsparcia od drugiego juniora. Należy się jednak cieszyć, bo wywiezienie dwóch punktów z tak trudnego terenu to bardzo dobry wynik.

Za bohatera forBET Włókniarza należy uznać chyba Adriana Miedzińskiego, bo o ile Fredrik Lindgren od początku sezonu jedzie wyśmienicie, o tyle Miedziński pierwsze spotkania miał słabsze.

Trzeba szczerze powiedzieć, że Adrian wraz z Fredrikiem pociągnęli drużynę do zwycięstwa. Co do tego nie ma wątpliwości. Swoje dołożył Tobiasz Musielak, pokazał ostry charakter i hart ducha. Zielonogórski tor bez dwóch zdań jest specyficzny, tak naprawdę 80 procent wygranej zależy od dojazdu od startu do połowy pierwszego łuku. Przez to zawodnicy Falubazu na pierwszych metrach zawsze walczą na łokcie. Ponadto wejścia w łuku są o wiele ostrzejsze, niż gdziekolwiek indziej w Polsce. Żużlowcy Włókniarza nie pękali, jechali tak samo jak gospodarze, zagrało i to dało zwycięstwo.

Postawa Adriana Miedzińskiego jest dla pana zaskoczeniem? Trzeba przyznać, że zamknął usta krytykom.

Powiedzmy sobie szczerze, że niektórzy kazali pukać mi się w głowę, gdy wziąłem do drużyny w zasadzie dwóch rekonwalescentów, bo po poważnych kontuzjach byli Miedziński i Lindgren. Teraz czekam na odpowiedź tych krytyków i znawców speedwaya. Adrian to bardzo dobry chłopak, musi mieć spokojną głowę, nie może być na nim presji, a takiej w Częstochowie nie ma i on to docenia. W Zielonej Górze pojechał bardzo dobry mecz, a na torze zachowywał się fair, nie było w jego wykonaniu żadnych akcji, które mogłyby stworzyć zagrożenie. Był skuteczny i pokazał piękny żużel. Oby wszyscy jeździli tak, jak Miedziński w Zielonej Górze.

Gorzej spisał się za to Leon Madsen, który zdobył mniej punktów niż zwykle. Co u niego nie zagrało?

Widoczne zadbał o klubową kasę, a jego wynik jest najlepszy dla naszej księgowej. Też mnie to cieszy.

Marek Cieślak utarł nosa byłemu pracodawcy.

Z Markiem mamy jasny podział. On jest dobrym trenerem i taktykiem, duszą drużyny. Ja natomiast robię swoje. Widać, że nasz duet jak do tej pory bardzo fajnie współgra. Między nami jest nić porozumienia i oby tak było przynajmniej przez najbliższe dwa lata.

Przed meczem Marek Cieślak spacerował w towarzystwie ochroniarzy. Dlaczego?

W tygodniu poprzedzającym mecz dotarły do nas informacje od zielonogórskich zawodników, że może wydarzyć się coś, co dla naszego trenera może być niebezpieczne. Poprosiliśmy Falubaz o dodatkowe zwrócenie uwagi. Uważam, że Markowi Cieślakowi w Zielonej Górze należały się podziękowania za pracę w Falubazie, bo coś z tym klubem osiągnął.

To były realne pogróżki?

Po prostu trener zwrócił się do mnie, by coś z nimi zrobić. Ja z kolei wystosowałem prośbę do zielonogórskiego klubu, by zwrócić uwagę. Gdyby taka sytuacja wydarzyła się w Częstochowie, to moglibyśmy zadzwonić do naszej ochrony lub powiadomić częstochowską policję o jakimś stanie zagrożenia. Tylko o to chodziło.

Włókniarz w tym sezonie nadal nie zaznał goryczy porażki. Droga do play-off układa się coraz lepiej.

Powtórzę: do play-off jest jeszcze bardzo daleko i trzeba podchodzić do tego spokojnie. Jeżeli uda się awansować dalej, będziemy bardzo szczęśliwi. Ja mam długoletni plan na Włókniarza i go realizuję, a jeśli wcześniej wyskoczy jakiś sukces, to będziemy go celebrować. Bądźmy ostrożni, osiągnijmy najpierw to, co w ubiegłym sezonie, a jeśli uda nam się podnieść poprzeczkę, pomyślimy co dalej. Na razie nie dzielmy skóry na niedźwiedziu, sezon jest długi, a żużel to niebezpieczny sport.

Autor na Twitterze:

ZOBACZ WIDEO Oficjalne intro PGE Ekstraligi 2018

Komentarze (53)
avatar
CityTorun
23.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mógł zadławić się lizakiem, kiedyś w Ostrowie prawie się zadławił, dobrze, że go pilnowali i trzymali z dala od lizaków. 
avatar
TurboAlex
23.04.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Zagrożenie czaiło się w krzakach. Stróże okolicznego zakładu kamieniarskiego po 3 amarenach z psem Szarikiem w składzie chcieli się zasadzić na sympatycznego hodowcę psów z Częstochowy aby ten Czytaj całość
avatar
kibic_UT
23.04.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Zagrożenie?? Nie wiem co oni brali, ten prezes z polewaczką?? Na wszelki wypadek niech zmienią dilera :))) 
avatar
Marcin-ZG
22.04.2018
Zgłoś do moderacji
4
2
Odpowiedz
Zobaczymy jak kibice z Częstochowy będę pisać po play-off jak i ich Marek wydyma 
avatar
Mariusz Posylek
22.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Swiacik !!!!! Tylko dzięki temu człowiekowi przod super menadzer i taktyk pozyskujący dla Wlokniarza wszystko co się da za te skromne ale realne pieniądze