Piotr Pawlicki: Noga nie boli, a kevlar już poczuł szprycę (wywiad)

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu od lewej: Piotr Pawlicki, Jarosław Hampel
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu od lewej: Piotr Pawlicki, Jarosław Hampel

Piotr Pawlicki zdradza, że jest dobrze przygotowany do sezonu, a po kontuzji nie ma już śladu. Jeszcze nie jeździł w parze z Bradym Kurtzem i już nie może się doczekać pierwszego meczu.

Bartłomiej Ruta, dziennikarz WP SportoweFakty: Zimowa przerwa w startach trochę się panu przeciągnęła. Ciągnęło wilka do lasu?

Piotr Pawlicki, zawodnik Fogo Unii Leszno: Oczywiście i to strasznie. W zasadzie byłem gotowy już przed tygodniem i czułem się dobrze, ale miałem zwolnienie lekarskie, także musieliśmy czekać jeszcze tydzień.

Pierwsze treningi za panem. Jak one wypadły i czy po kontuzji nie ma już śladu?

Pierwsze treningi wypadły dobrze. Jestem z nich zadowolony, bo noga była odpowiednio obciążona i nie czułem żadnego bólu. Tak jak mówiłem wcześniej w rozmowach i wywiadach, nie chciałem wracać nie w pełni wyleczony. To ważne, aby ta kontuzja się nie odnowiła. Teraz mogę powiedzieć, że jestem gotowy do ścigania.

Czyli tego ścigania na treningach jeszcze nie było?

Jasne, że było. Kevlar i motocykl już poczuły szprycę spod kół kolegów, tak że chrzest mamy zaliczony. Pokręciłem kilka luźnych kółek na torze, ale również startowałem z rywalami spod taśmy.

Rywale i pana zespół mieli sporo czasu, aby przygotować i dostosować nowe silniki. Pan wystartuje teraz na nowym, czy jednak jeszcze na starym sprzęcie?

Udało nam się wybrać trzy nowe silniki. Tak jak przed rokiem są to jednostki od Jana Anderssona. Mieliśmy z czego wybierać, ale te trzy najbardziej mi odpowiadały i będę je miał na najbliższym meczu. W zapasie jest też silnik, na którym dobrze jechałem w końcówce ubiegłorocznego sezonu, także liczę, że sprzęt mnie nie zawiedzie.

Fogo Unia prezentuje się bardzo dobrze u progu sezonu. Jest pan zadowolony z tego, jak koledzy sobie radzili pod pana nieobecność?

Ogromnie! Koledzy są w gazie i to wyraźnie pokazują wyniki. Cieszę się, że wracam do składu i liczę, że szybko swoją formą dogonię chłopaków. Byłem zresztą obecny w parkingu z zespołem i razem z nimi przeżywałem mecze. Mam nadzieję, że teraz będziemy jeszcze mocniejsi.

A jednak trener Baron zdecydował się rozdzielić najlepszą jak dotychczas parę Kołodziej - Kurtz i zestawić pana z Australijczykiem.

Decyzje personalne to zadanie trenera i ja nie mam tu wiele do powiedzenia. Jestem zawodnikiem i dostosowuję się do jego decyzji. Ten ruch był też konsultowany z zespołem, a więc nie ma co dyskutować na ten temat.

Miał pan okazję do jazdy w parze z Brady Kurtzem?

Niestety nie. Znamy się jednak dobrze. Można powiedzieć, że się przyjaźnimy, odpowiada mi jego styl jazdy i dlatego już nie mogę się doczekać tej pierwszej okazji.

Czyli tak do końca nie wiadomo, czego oczekiwać po waszej parze?

Nie jestem typem samoluba i w parze jeździć potrafię. Najważniejsze to sobie nie przeszkadzać i tak też będzie w tym przypadku. Liczę, że nasze wyniki będą równie dobre, albo i jeszcze lepsze aniżeli w układzie Bradego z Januszem. Myślę, że nasze style jazdy do siebie pasują.

ZOBACZ WIDEO Oficjalne promo finału MPPK w Ostrowie Wlkp.

Źródło artykułu: