Tym razem gościem specjalnym programu był Grzegorz Zengota. Obecność reprezentanta Falubazu Zielona Góra była doskonałą okazją, aby rozebrać na czynniki pierwsze piątkowy mecz w Lesznie. W ramach przypomnienia dodajmy, że zawodnik pędził na niego prosto z odległego Bałakowa, gdzie dzień wcześniej miał startować w przełożonej ostatecznie rundzie eliminacyjnej do IME. - No nie powiem, nie wyspałem się szczególnie - rzucił z uśmiechem.
Zengota zdradził, jak z jego perspektywy wyglądał upadek Janusza Kołodzieja, który w biegu pierwszym zahaczył o koło swojego rywala i z pełnym impetem runął na tor. Okazuje się, że zawodnik gospodarzy nie miał do swojego rywala żadnych pretensji. Był nawet krótki telefon, miła pogawędka i życzenia szybkiego powrotu do zdrowia. - Janek mówił mi, że wraca na tor pod koniec tygodnia - przekazał jeden z liderów Falubazu.
Swoją drogą dobrze, że Kołodziej tego dnia już nie wyjechał na tor. Lekarz zawodów stwierdził, że jest on zdolny do jazdy, ale mówi się, że to była decyzja z kosmosu. Przecież chwilę wcześniej, wbrew oficjalnemu komunikatowi, trzykrotny mistrz Polski najprawdopodobniej stracił przytomność, a jego kask zwyczajnie pękł. - Widać, że turlał się po torze, jak marionetka. Nie był świadomy - mówili zgodnie goście w studio.
Tyle o meczu w Lesznie, bo najciekawiej było chyba przy okazji dyskusji na temat spotkania w Toruniu. Najpierw na tapetę poszedł Paweł Przedpełski, który przed telewizyjnymi kamerami stwierdził, że kompletnie nie rozumie decyzji podejmowanych przez Jacka Frątczka. - Paweł trochę się "przejechał". Coś w tym Toruniu nie gra, a przecież miała być tam dobra atmosfera. Ale dajmy im jeszcze czas. Falubaz rok temu wygrał rundę zasadnicza, a pamiętamy jak skończył - mówił Piotr Świderski. Inna sprawa, że Frątczak akurat ze zmianą trafił. - Dobry strzał menadżera. Holder pojechał kapitalnie - komplementował Wojciech Dankiewicz.
Gości w studio podzieliła analiza upadku Przemysława Pawlickiego z biegu pierwszego, po którym wykluczony został Przedpełski. Leszek Demski twardo bronił decyzji sędziego, z która nie do końca zgadzali się pozostali. - Przemek wchodząc w ten łuk, jakby się zawahał - mówił Zengota. - Ale Pawlicki jechał swoim torem jazdy - skontrował Demski. Do dyskusji szybko wtrącił się jeszcze Dankiewicz, który poparł zdanie Zengoty. Po tym obaj panowie przybili sobie przysłowiowego żółwika.
Słowo jeszcze o meczu w Częstochowie, bo i tam padły ciekawe smaczki. Okazuje się, że długo zapowiadana wizyta u fryzjera Vaclava Milika stała się faktem. Czech zdradził, że wybrał usługi profesjonalnego barbera, a jego robota zrobiła na nim wielki szał. Nie wykluczył też kolejnych wizyt. W każdym razie może być ciekawie. Jeszcze parę takich wypadów, a zawodnik Betard Sparty Wrocław zmieni się nie do poznania. Tak czy siak Rumcajsem już chyba nie jest.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców
Pawel wiecej bedzie siedzial jak jezdzil.
Teraz skald seniorski jest ze samych najemnikow.