Hit w pigułce. Kosmiczny mecz w Częstochowie. Dobrucki zawalił nie zmieniając Milika (komentarz)

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: mecz Włókniarza ze Spartą w 2018 roku (49:41) obserwował komplet publiczności
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: mecz Włókniarza ze Spartą w 2018 roku (49:41) obserwował komplet publiczności

Skoro Fredrik Lindgren przybył z kosmosu, to w niedzielę w Częstochowie mieliśmy kosmiczny mecz. Szwed znów był jak z innej galaktyki. Odlatywał rywalom, a wraz z nim robił to wypełniony po brzegi cały stadion.

KOMENTARZ. W filmie animowanym amerykańskiej produkcji z końcówki lat 90-tych Królik Bugs pofatygował się do "realnego" świata, aby ściągnąć Michaela Jordana, by ten wspomógł jego wesołą kompanię w nierównej walce z kosmitami. Supergwiazdor z parkietów NBA oczywiście przesądził losy spotkania, a hala popadła w euforię.

W Częstochowie w niedzielę mieliśmy podobne obrazki. Dwie silne drużyny, pełny stadion (!), wielkie emocje na torze, nieustanna wymiana ciosów (tylko 3 biegi zakończyły się remisami), a wokół obiektu aura budząca grozę, aczkolwiek dodająca uroku temu wydarzeniu. Co jakiś czas bowiem na niebie spektakularnie rozbłyskiwały pioruny i aż dziw, że nie rozpadało się na dobre. Był też on - Fredrik Lindgren, czyli Jordan jazdy na żużlu. Jeżeli Szwed to "Spaceman", to w Częstochowie mieliśmy istny "Space Jam".

BOHATER. Oczywisty. Odmieniony w tym sezonie już przez wszystkie przypadki. Brakuje epitetów, aby określać to, co robi Fredrik Lindgren. Tomasz Dryła podczas telewizyjnej transmisji na antenie nSport+ postarał się o coś nowego i odbiegł od kosmicznej nomenklatury, gdyż nazwał Lindgrena "Skandynawskim Szerszeniem".

KONTROWERSJA. Jako takich czystych kontrowersji trudno się doszukać i dobrze, bo to pokazuje, że przy tych wszystkich emocjach, które towarzyszyły temu spotkaniu, odbyło się ono w czystej, sportowej walce. Przewrócił się Miedziński, ale arbiter słusznie wykluczył Wojdyłę, który mu przeszkodził. Trener gości, Rafał Dobrucki, nie miał o to pretensji. Na co jeszcze warto zwrócić uwagę? Może na start do wyścigu numer 9. Wtedy idealnie ruszył Tobiasz Musielak, znany przecież z tego elementu. Sędziujący ten mecz Krzysztof Meyze biegu jednak nie przerwał i błędu nie popełnił.

Dla mnie kontrowersyjne było rozegranie taktyczne końcówki spotkania przez Rafała Dobruckiego. Uważam, że należało w 13. biegu zmienić Vaclava Milika, który błysnął tylko raz, a potem znów jechał piach. Trener gości w ten sposób nie wykorzystał w pełni Taia Woffindena, który co prawda poza pierwszymi dwoma biegami szału nie robił, ale to wciąż Woffinden. Mógł namieszać przed odsłonami nominowanymi i Sparta mogła zachować nawet szanse na wygraną.

AKCJA MECZU. Tym razem nie będzie tu o Lindgrenie, choć zasługuje on na brawa za manewry wyprzedzania, zwłaszcza za ten w ostatnim biegu, gdy uporał się z Maciejem Janowskim. Moim zdaniem warto zwrócić uwagę na dwa wyścigi - 4. i 7. W pierwszym Matej Zagar stoczył wyśmienity pojedynek o zwycięstwo z Maksem Fricke, z kolei w drugim Leon Madsen wyszarpał zwycięstwo Maksymowi Drabikowi. Ciekawie było też za plecami tej dwójki, bowiem bój o jeden punkt do samej mety toczyli Musielak i Fricke.

CYTAT. - Na tę chwilę mojego taty nie ma u mnie w teamie. W tym miejscu stawiam kropkę i nic więcej nie powiem - stwierdził Maksym Drabik zapytany o swojego ojca, Sławomir Drabika. Zaskakujące, bo tandem Drabików zawsze podążał w jednym kierunku. Być może jednak to tylko chwilowe rozwiązanie.

LICZBA. 2,905 - taką średnią biegową po czterech meczach legitymuje się Fredrik Lindgren. 21 biegów, 18 wygranych, 3 razy drugi, z czego raz oglądał plecy klubowego kolegi. Absolutnie inny wymiar. Można mieć wrażenie, że jest PGE Ekstraliga i obok niej Lindgren jadący swoje rozgrywki. Przyjaciel powiedział mi, że to wygląda tak, jakby zawodnik z Ekstraligi przeniósł się do drugiej i robił tam co chciał. Trudno się z tym nie zgodzić, bo to, że Lindgren wygrywa wszystko jak leci to jedno, ale drugie, że mija rywali jak tyczki.

ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców

Źródło artykułu: