Anioły jeżdżą w Zielonej Górze w kratkę. Teraz czas na ten lepszy występ

Tomasz Janiszewski 05 Maja 2018, 11:40

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Chris Holder i Jason Doyle

Licząc od ostatniego triumfu torunian w Winnym Grodzie, który miał miejsce w rundzie zasadniczej sezonu 2013 (46:43 po podwójnej wygranej Tomasza Golloba i Darcy'ego Warda w 15. biegu), a pomijając słynny walkower w finale tego samego sezonu, jak już Anioły wyjeżdżają na tor przy Wrocławskiej 69, to jeżdżą w kratkę, ale wygrać z Falubazem nie potrafią. Albo dzielnie walczą do końca, albo ulegają dość wyraźnie.

W spotkaniach fazy zasadniczej w sezonach 2014, 2016 i 2017, Get Well zdobywał w Zielonej Górze kolejno: 37, 37 i 36 punktów. W 2015 i półfinale kolejnej kampanii zgromadził dwukrotnie po 43 "oczka". Taka matematyczna zależność mówi więc jasno, że w niedzielę nadszedł czas na ten lepszy występ, choć akurat dla torunian minimalna przegrana z pewnością nie będzie satysfakcjonującym wynikiem. Wracający do rodzinnego miasta Jacek Frątczak i jego zespół z pewnością liczą na to, by wreszcie poskromić gospodarzy, a przede wszystkim zanotować triumf, który mógłby się okazać bezcennym w walce o awans do najlepszej czwórki.

Dodajmy, że rywalizacja zielonogórsko-toruńska jest jedną z dłuższych w historii polskiej ligi. Oba kluby mają za sobą już 106 bezpośrednich starć. Lepszym bilansem legitymuje się Myszka Miki, która wygrała nieco więcej niż połowę z nich.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po leszczyńsku