Łukasz Loman: Wygrane na własnym torze powinny być wyższe

Łukasz Loman pod koniec marca bieżącego roku podczas treningu punktowanego rozegranego w Rawiczu doznał kontuzji nogi. Zerwane więzadła spowodowały, że musiał pauzować przez kilkadziesiąt dni. Niedawno sympatyczny zawodnik wznowił treningi, tymczasem być może już w niedzielę otrzyma szansę jazdy w lidze.

Został on bowiem awizowany przez trenera Henryka Jaska na niedzielne zawody. Czy zdaniem samego żużlowca jego występ jest realny? - Będę na ten temat rozmawiał jeszcze z trenerem, ale sądząc po tym, jak jeździłem w piątkowym treningu, to wątpię, że dostanę szansę jazdy w tym meczu - tłumaczy Łukasz Loman.

Jak powszechnie wiadomo, powroty sportowców po kontuzjach są niezwykle trudne. Jak obecnie wygląda sytuacja zdrowotna wychowanka leszczyńskiej Unii? - Wszystko jest OK., tylko nie mogę się jakoś dogadać z motorami. Dziwnie mi się jeździ, chociaż z nogą wszystko jest już prawie w porządku, aczkolwiek nie do końca - wyjaśnia Loman.

Bez pomocy tego krajowego seniora rawiczanie prezentują się w tegorocznym sezonie całkiem nieźle, zajmując aktualnie drugie miejsce w lidze. Jak występy swych kolegów ocenia Łukasz? - Myślę, że te wygrane na własnym torze powinny być znacznie wyższe. W pierwszym meczu z KSM-em Krosno chłopaki pogubili się trochę z torem. W spotkaniu z KMŻ-em Lublin też coś tam nie wypaliło, ale chwała im za to, że za każdym razem wygrali - mówi Loman.

Bieżący weekend dla kibiców speedwaya z Rawicza i okolic zapowiada się bardzo emocjonująco. Wielu z nich w sobotni wieczór uda się na stadion imienia Alfreda Smoczyka w Lesznie, by obejrzeć zawody z cyklu Grand Prix, natomiast w niedzielę będą kibicować Niedźwiadkom w spotkaniu ligowym z Kolejarzem Opole. Jakie typy na te zmagania żużlowców ma Loman? - W Grand Prix stawiam na Tomka Golloba, choć może ostatnio nie jest akurat w najwyższej formie. Zawsze jednak stawiam na Polaków. W niedzielnym meczu Kolejarza typuję wynik 50:40 dla rawiczan - kończy były zawodnik klubów z między innymi Poznania i Gniezna.

Komentarze (0)