Bartosz Zmarzlik: Pan Tomasz trzyma za mnie kciuki. Mogę też zapewnić, że na torze atakuję z głową (wywiad)

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik w akcji
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik w akcji

- To nie jest tak, że atakując, wyłączam myślenie i jadę, na bij, zabij, byle do przodu. Wiadomo, że każda akcja to kalkulacja. W żużlu jednak nie wszystko wychodzi tak, jak człowiek sobie zaplanuje - mówi nam Bartosz Zmarzlik.

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Inauguracja Grand Prix zbliża się wielkimi krokami. Denerwuje się pan? Pytam, bo trener Stanisław Chomski wspomniał mi ostatnio, że po krytyce, jaka spadła na pana po kolizji z Nickim Pedersenem był pan roztrzęsiony i nawet dostał pan wolne od startu w finale mistrzostw Polski par.

Bartosz Zmarzlik, żużlowiec Cash Broker Stal Gorzów, brązowy medalista Grand Prix 2016: Ja nerwowy? Myślę, że jestem dużo spokojniejszy niż rok temu. A do sytuacji z Pedersenem nie chcę wracać. Tyle słów już na ten temat napisano, że wystarczy.

Byłem pana adwokatem w tamtej sprawie, bo nie chcę Zmarzlika, który będzie jechał potulnie jak baranek z tyłu stawki. Niemniej chciałbym spytać, czy jak już tak przeanalizował pan sobie to wszystko na spokojnie, nie przyszła refleksja, że ambicji było za dużo, a kalkulacji za mało?

Myślę, że proporcje były wyważone, ale na torze zdarzają się rzeczy zaskakujące, nieoczekiwane, na które często nie mamy wpływu. To nie jest tak, że atakując, wyłączam myślenie i jadę, na bij, zabij, byle do przodu. Wiadomo, że każda akcja to kalkulacja. W żużlu jednak nie wszystko wychodzi tak, jak człowiek sobie zaplanuje.

To przejdźmy na podwórko Grand Prix.

I od razu powiem, że jest cisza i spokój, bo skupiamy się na całym cyklu, a nie pojedynczym turnieju. Pewnie, że byłoby fajnie zrobić coś kapitalnego w Warszawie, ale tak naprawdę liczy się to, co będzie na mecie.

Sprzętowo wygląda pan?

Nie chcę tutaj mówić wielkich słów. Punkty, które zdobywam w lidze, pokazują, że to wygląda nieźle. W pierwszym meczu PGE Ekstraligi było 15, potem 12, 15, 12 z wykluczeniem i 13. W Szwecji na inaugurację 13. Cały czas staram się trzymać pewien poziom.

A szybkość pańskich motocykli jest porównywalna z tą, którą ma kosmiczny Fredrik Lindgren?

Nie patrzę na innych, lecz skupiam się na sobie. Niech każdy robi swoje. Niech każdy jedzie zdrowo, szybko i bezpiecznie. Rok temu w Warszawie było perfekcyjnie pod tym względem i liczę, że teraz będzie podobnie. Ole Olsen świetnie przygotowuje jednodniową nawierzchnię na PGE Narodowym. Ostatnio można było się pościgać i oby teraz było tak samo.

Patryk Dudek w rozmowie z nami powiedział, że w Grand Prix liczy się szczęście i dobry numer startowy. Te ostatnie są losowane.

Ma rację, ale nie chciałbym sobie zaprzątać głowy tymi sprawami, bo jak wylosuję nie taki numer, jak trzeba, to potem mogę za długo o tym myśleć i to mi zaszkodzi. Oczywiście wiem, co chciałbym wylosować, ale to jest taka sprawa, na którą nie mam wpływu. Mogę natomiast zapewnić kibiców, że będę walczył, że pojadę ambitnie.

Czy w parku maszyn zobaczymy jakąś nową osobę w teamie Bartosza Zmarzlika?

Osoby pracujące w teamie spisują się bez zarzutu. Mama, tata, brat Paweł oraz mechanicy Seweryn i Grzesiu wykonują świetną robotę, więc żadnych zmian i nowych twarzy nie będzie.

Psycholog? To takie modne.

Mam, ale nie chciałbym się na ten temat rozwodzić. Poza tym zawsze mogą liczyć na najbliższych. Mama i dziewczyna potrafią mnie świetnie rozgryźć i wyciszyć.

A co mama i dziewczyna radzą panu przed Grand Prix?

Żebym zachował spokój i robił swoje. Mówią to, co ja, bo nadajemy na tych samych falach. Spokój, cisza, brak napięć, to najlepsze co może spotkać sportowca. W takim klimacie łatwiej będzie jeździć systematycznie i na dobrym poziomie.

Władysław Komarnicki, honorowy prezes Stali, mówi, że Zmarzlik może zdobyć w tym roku złoto.

Wiele osób bawi się w komentowanie, typowanie, czy wróżenie z fusów, jak ja to nazywam. Pięknie dziękuję panu Władysławowi za dobre słowo, ale ja muszę robić swoje. Dwa lata temu goniłem podium i wpadł mi brąz, ale już w poprzednim sezonie nie dogoniłem najlepszej trójki. Jak będzie teraz? Nic nie mówię, a jedynie przyglądam się rozwojowi wypadków. Rok temu było na początku trochę słabiej, więc teraz muszę przypilnować, żeby zbyt wiele punktów nie uciekło. Wtedy łatwiej będzie innych dogonić.

A co mówi Tomasz Gollob? Dalej macie dobry kontakt?

Rozmawialiśmy we wtorek. Oczywiście o żużlu, o motocyklach, bo to nas kręci. Pan Tomek powiedział, że służy mi pomocą. Dodał, że jak zauważy coś w mojej jeździe, to na pewno się odezwie. Ogląda wszystkie zawody, telewizyjne spotkania Stali też widział i trzyma za mnie kciuki. Bardzo mu za to dziękuję.

ZOBACZ WIDEO Nasi żużlowcy odpowiadali na pytania o Warszawę

Źródło artykułu: