Patryk Dudek: W Grand Prix nie ma kolegów. Trzeba mieć szczęście i zdobywać średnio 10 punktów na zawody (wywiad)

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Patryk Dudek i Sławomir Dudek
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Patryk Dudek i Sławomir Dudek

- Czy Lindgren z Pedersenem utrzymają taką formę jak teraz przez cały rok? Jeśli tak, to chapeux bas. Swoją drogą, to przykład tych dwóch zawodników potwierdza, że w żużlu przydaje się oddech - stwierdza w rozmowie z nami Patryk Dudek.

[b][tag=60082]

Dariusz Ostafiński[/tag], WP SportoweFakty: Gotowy na Grand Prix?[/b]

Patryk Dudek, żużlowiec Falubazu Zielona Góra, wicemistrz świata na żużlu: Tuż przed startem ligi brakowało mi jazdy, ale polska liga ruszyła ponad miesiąc temu, Szwecja też jedzie, więc jest dobrze. Narzekać nie mogę. Niech to się już zacznie, bo ludzie gadają, że inauguracja Grand Prix jest takim prawdziwym otwarciem sezonu.

Forma chyba też jest, bo piszą, że bez Dudka Falubaz poleciałby z hukiem.

Mnie jest obojętne, co piszą. Ważne, żeby dobra opinia było i żeby wrogów było jak najmniej.

Jakiś konkretny plan punktowy na to pierwsze Grand Prix jest?

Bardzo rzadko się napinam na zawody. Cel jest taki, żeby cało i zdrowo odjechać turniej, a przy odrobinie szczęścia coś tam zdobyć. Z takim podejściem żyje się łatwej, a i dobre występy przychodzą częściej. Żużel, jak każdy sport, to loteria, więc planowanie nie jest dobre. Na razie to nawet nie wiem, jak mocne będzie to Grand Prix. Ubiegłoroczna stawka była niezwykle silna, a prawdę o tej dopiero poznamy. Z zimowej analizy wyszło mi, że fajnie byłoby mieć więcej szczęścia w losowaniu numerów startów.

To jakie są te szczęśliwe cyferki?

To zależy, gdzie i jaki tor przygotują. Powiedzmy jednak, że jedynka jest dość dobra. Rok temu wylosowałem ją w Teterow i to był wygrany los na loterii. Tor był wtedy dość dziurawy, a ja miałem każdy bieg po równaniu. Wykorzystałem dobrze dwa starty z pierwszego pola i swoje zrobiłem.

Kiedyś, za czasów startów Tomasza Golloba, słyszałem taką teorię, że losowanie jest ściemą, że niektórzy, w tym Tomasz, zbyt często dostają kiepskie numery.

Chyba ciężko byłoby z tymi numerami poczarować? Jakby to można zrobić? Nie sądzę. Zbyt dużo przypadkowych osób jest przy losowaniu.

Teorie spiskowe na bok. Proszę powiedzieć, co jeszcze wynika z zimowej analizy.

Wynika, że trzeba robić średnio 10 punktów na każde Grand Prix, żeby być pewnym utrzymania w cyklu. Żadnej innej teorii chyba nie ma. Wiadomo, że najważniejszy jest ten łut szczęścia, bo teraz w żużlu każdy ma taki sam sprzęt i decydują detale. Do półfinału można wejść z najmniejszą liczbą punktów, wstrzelić się i wygrać. Żużel stał się taką pokerową rozgrywką.

Na razie kalendarz Grand Prix składa się z dziesięciu imprez i kończy się na Toruniu. Wiecie, czy coś jeszcze będzie? Czy finał, jak rok temu, będzie w Australii?

Nie wiem nic. Nie obraziłbym się, jakby nie było. Chyba, że punktów będzie brakować.

Rozumiem, że jak nie będzie tych 10 punktów, to będzie można napisać, że Dudek nie wykonał planu.

Powiedziałem, że średnia 10 punktów na zawody pozwoli się pewnie utrzymać, ale ze średnią jest tak, że raz można zdobyć zero, a potem dwadzieścia. Chociaż już się zaczynam śmiać i nie zdziwię się, jak ktoś napisze, że skoro nie zdobył tych dziesięciu punktów, to założenia nie zostały wykonane.

Jak ogląda pan ligowe popisy Lindgrena i Pedersena, to mina panu rzednie?

Pytanie, czy oni będą tak w Grand Prix jechać. Według mnie może być z tym ciężko. W lidze jest więcej miejsca na torze. Kolega z drużyny to jeden mniej, bo wiadomo, że taki w bandę nie wciśnie. Jest większa szansa, by się rozpędzić, coś zaplanować. W Grand Prix jest tego miejsca mniej, bo jeden drugiego blokuje. Tu już nie ma kolegów. Druga sprawa, czy Lindgren z Pedersenem utrzymają taką formę jak teraz przez cały rok. Jeśli tak, to chapeux bas. Swoją drogą, to przykład tych dwóch zawodników potwierdza, że w żużlu przydaje się oddech. Lindgren nie startuje w Anglii, ale głód jazdy robi swoje. Przypominam sobie swoje pierwsze zawody po zawieszeniu (za dopingową wpadkę - dop. red.). Było dobrze.

Jacek Frątczak mówi, że w tak ekstremalnym sporcie, jak żużel długa pauza korzystnie wpływa na zawodnika. To się sprawdziło w pana przypadku, a Lindgren i Pedersen wrócili po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej leczeniem kontuzji.

Coś w tym jest. Dobrze jednak, że coś się dzieje, że kolejni zawodnicy wyskakują. Zakładam jednak w ciemno, że w sezonie będą różne skoki formy, choćby przez wzgląd na sprzęt. Rok temu każdy tuner był dobry na inną pogodę i teraz może być tak samo.

ZOBACZ WIDEO Nasi żużlowcy odpowiadali na pytania o Warszawę

Źródło artykułu: