[tag=4928]
Kacper Gomólski[/tag] jest jednym z zawodników, który ciągle może zostać wypożyczony do innego klubu. Dla żużlowca, który nie mieści się w składzie Falubazu, byłoby to korzystne rozwiązanie. Problem w tym, że zgody nie wyrazi na to raczej jego pracodawca. - Wypożyczenie Kacpra raczej nie wchodzi w grę - mówił ostatnio Marcin Grygier, rzecznik prasowy klubu.
Jak przyznaje Jan Krzystyniak, polityka zielonogórzan jest zrozumiała. - Gomólskiego nie ma tymczasowo w składzie, ale może się jeszcze przydać i Falubaz doskonale zdaje sobie w tego sprawę. Żaden zespół mający aspiracje sięgające play-offów, nie uszczupli swojej kadry, ryzykując problemami kadrowymi. Podejrzewam, że w tym przypadku tak to może wyglądać - ocenia były żużlowiec Falubazu.
Gomólski swojego klubu nie powinien jednak obwiniać. - On, decydując się na powrót do Ekstraligi, musiał zdawać sobie sprawę, na co się pisze. Na takim poziomie rozgrywek nikt nie da mu gwarancji miejsca w składzie. Nic nie dostanie tu za darmo. Jeśli miał ambicje, by jeździć z najlepszymi, to teraz musi wziąć na swoje barki odpowiedzialność - przekonuje Krzystyniak.
Nie jest zresztą powiedziane, że Gomólski zostanie na rezerwie do końca sezonu. Początek bieżących rozgrywek nie napawa jednak optymizmem. Kacper w ośmiu wyścigach uzbierał sześć punktów i dwa bonusy. - Gomólski nie wziął się w Falubazie znikąd, a w poprzednim sezonie był przecież wiodącą postacią Wybrzeża. Widzieliśmy już wiele sytuacji, gdy dany zawodnik potrafił obudzić się nagle w drugiej fazie sezonu. Kacpra może czekać to samo - dodaje nasz ekspert.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po leszczyńsku
Gomólski chciał być w ekstraligowym klubie i jest - czeka, czeka i czeka...