Natalia Zawodna, WP SportoweFakty: Z całą pewnością podczas czwartkowego egzaminu będzie pan trzymał kciuki za przedstawicieli miejscowej szkółki?
Piotr Szymko, szkoleniowiec Car Gwarant Startu Gniezno: Zgadza się. Do egzaminu przystąpi dwóch adeptów z Gniezna oraz trzeci z Bydgoszczy, który będzie jechał w klasie 250cc. Jest on wychowankiem BTŻ Polonii Bydgoszcz, ale na mocy porozumienia, które mamy z tym klubem, będzie on zdawał licencję jako nasz zawodnik. Niestety, nie dysponujemy swoim minitorem, dlatego też ci młodsi chłopacy szkolą się w Bydgoszczy u Jacka Woźniaka, ale zdawać licencję będą w naszych barwach. Wszystko odbywa się w ramach wspólnego szkolenia z korzyścią dla tych młodych chłopaków. Mam nadzieję, że już wkrótce będziemy mieli swój obiekt i nie będziemy musieli się posiłkować nabytkami z BTŻ Polonii, która poza współpracą z nami, wspomaga też klub z Grudziądza. Dobrze, że możemy korzystać z tej możliwości.
Jak pan ocenia potencjał swoich podopiecznych, którzy mają podejść do egzaminu? Czy posiadane przez nich umiejętności pozwolą na osiągnięcie sukcesu w postaci przetarcia sobie drogi do kariery żużlowca?
Szymon Szwaber już ma licencję na 250cc, którą zdał w zeszłym roku. Michał Lewandowski raz już podszedł do egzaminu, jednak nie zakończył go z pozytywnym skutkiem. Powodem niepowodzenia było nie zmieszczenie się w określonym czasie. Na chwilę obecną widzę u niego postęp i jeżeli nie będzie żadnych niespodzianek, myślę, że następna próba podejścia do certyfikatu powinna być dla niego udana. Drugiemu z adeptów, Szymonowi troszeczkę brakuje jeszcze prędkości. Trochę się o niego obawiam, ale jego płynna jazda techniczna napawa optymizmem i myślę, że sobie poradzi. Chciałbym, że zdali licencję, ponieważ w takich zawodach szkoleniowych, jak MDMW mogliby już startować. Nie bylibyśmy zmuszeni korzystać z usług Tomasza Orwata w przypadku kontuzji jednego z naszych zawodników. W takiej sytuacji awaryjnej Szymon i Michał mogliby wykorzystywać szansę i wdrażać się. Poza tym mogliby startować w Nice Cupie, który jest przeznaczony dla tych młodych początkujących chłopaków, gdzie startuje się na dwuzaworowych silnikach. Ostatnią rundę musieliśmy odpuścić ze względu na to, że nie mieliśmy kogo awizować.
Od wielu lat w klubach jest spory problem ze szkoleniem młodych zawodnikach. Liczba chłopaków chętnych do uprawiania żużla drastycznie spada. Widać to również na przykładzie szkółki żużlowej w Gnieźnie.
Poza Szymonem i Michałem mamy jeszcze dwóch chłopaków. Jeden z nich w okresie wakacyjnym również powinien podejść do egzaminu na licencję. Jak usłyszał, że dwaj jego koledzy dostali szansę przystąpienia do weryfikacji swoich umiejętności to zadziałało to na niego bardzo mobilizująco i bardzo się podciągnął. Na razie jednak musi poczekać. W międzyczasie pomaga kolegom w parku maszyn. Cieszę się, że nawet taka wewnętrzna konkurencja napędza ich do jeszcze ciężej pracy i do większego zaangażowania. Bardzo długo pracuję już z młodzieżą. Chciałbym zaprosić kiedyś moich wychowanków z innych klubów, aby przyjechali pokazać jak wyglądają zawody na minitorze oraz przejścia pomiędzy poszczególnymi klasami. Myślę, że mogłoby to wpłynąć na to, że więcej młodych chłopaków zainteresowałoby się tym sportem. Tak naprawdę, na ogłoszenie o nabór do szkółki odpowiedziało tylko czterech chłopaków plus dwóch chłopców, którzy zaczęli jeździć na pitbike`ach. Jeden z nich dobrze się zapowiada. Mam nadzieję, że coś z niego będzie jeżeli starczy mu sił i zaangażowania na takim poziomie jak teraz.
W ostatnich czasach ze szkoleniem młodzieży nie było najlepiej. Szkoleniowcy różnych klubów żalą się, że jest problem z namówieniem chętnych do jazdy na żużlu.
W dzisiejszych czasach jest o wiele trudniej, niż kiedyś. Dawniej w szkółkach było po kilkunastu adeptów. Dzisiaj młodzi ludzie mają więcej atrakcji, łatwiej one przychodzą niż próba rozpoczęcia kariery żużlowej, która wymaga wiele pracy. Nawet takie zawody jak MDMW, gdzie zawodnicy zgodnie z formułą jechali po trzy biegi, czyli około trzech minut jazdy powodują, że zawodnik spędza na stadionie kilka godzin. Dodatkowo dochodzi czas spędzony w podróży i przy sprzęcie. To powoduje, że zawód żużlowca to wielki kawał roboty, a nie sama przyjemność. Zaangażowanie w sport plus zajęcia w szkole, gdzie też nie można odpuścić. Osobiście mam strategię, że odwiedzam swoich podopiecznych w szkołach, żeby sprawdzać jak się uczą. Uważam, że moje wizyty mogą im tylko pomóc. Chcę zwrócić uwagę środowiska szkolnego, że młodzi ludzie poza nauką w szkole mają swoją pasję, której poświęcają wiele pracy i czasu. Sport uczy ich dyscypliny także do szkoły i życia, choć usprawiedliwiamy im nieobecności podczas zajęć, nie staramy się naciągać im ocen.
Ilu adeptów ostatecznie podchodzi do egzaminu, który odbędzie się w Gnieźnie?
Nie znam całej listy. Z adeptów, którzy jutro mają podejść do licencji jest syn Tomasz Rempała, który gościnnie jeździł w naszej szkółce pokazowej. Rodzina Rempałów ma bogata tradycję żużlową. Wszyscy bracia - Jacek, Grzegorz, Tomasz i Marcin jeździli na żużlu, teraz syn Tomasza chce kontynuować żużlowy zwyczaj w rodzinie. Poza nim około dziesięciu adeptów podejdzie do próby zdobycia licencji.
W ostatnim czasie szkolenie w Gnieźnie mocno kulało. Obecnie o sile formacji młodzieżowej decydują młodzieżowcy z innych klubów, a nie wychowankowie. Czy liczy pan na to, że w przyszłości się to zmieni.
Myślę, że tak. Takie jest nasze podstawowe założenie i w tym kierunku czynimy starania. Niestety, nie jest to takie proste. Sam fakt posiadania wychowanków to nie koniec żmudnej pracy. Czasami to są to lata zaangażowania, które się nie przekładana sukcesy. Jak obserwuje teraz efekty swojej wieloletniej pracy w Gdańsku to widzę, że nie wszystko zaowocowało. Owszem, mój faworyt - Karol Żupiński rozwija się zgodnie z planem. Teraz czeka na debiut. Pracowałem z nim przez cztery lata, wczoraj wygrał zawody Nice Cup w Gdańsku. Dobrze się składa, że będzie miał możliwość i wierzę, że tak będzie, debiutu przeciwko mojej drużynie. Karol kończy szesnaście lat 3 czerwca, natomiast my, spotkanie ligowe w Gdańsku mamy zaplanowane na 10 czerwca. Cieszyłbym się, gdyby Karol dostał szansę zadebiutowania w tym meczu jako mój wychowanek. Po drodze było dużo mistrzów, którzy gdzieś na drodze do kariery się pogubili i porozchodzili. Trudno jest wyselekcjonować szczególną "perełkę" i w sposób wyjątkowy poprowadzić takiego chłopaka. Taki to jest sport, że po drodze na szczyt, aby być najlepszym sporo osób przepadnie. Nie możemy jednak odrzucać wszystkich i odbierać radości tym , którym wystarcza to, że spędzają czas na torze.
Czy w gnieźnieńskiej szkółce mamy jakieś "perełki", które mogą okazać się cennym nabytkiem dla ligowej drużyny?
Z tymi "perełkami" różnie bywa. Poza odpowiednimi osobami spotkanymi na swojej sportowej drodze potrzeba sporo szczęścia, aby nie łapać kontuzji. Podoba mi się sylwetka Szymona Szwabera. Uważam, że ma spore predyspozycje do tego, aby być dobrym zawodnikiem. Do tego jest inteligentny, ułożony i bardzo dobrze się z nim rozmawia. Jego otwartość i szczerość może dać efekt jeszcze w tym sezonie.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku