W Warszawie na inaugurację cyklu dobrze nie było. Zawodnik MRGARDEN GKM Grudziądz zdobył tylko trzy punkty i nawet nie otarł się o czołową ósemkę zawodów. Teraz, w Pradze, powinno być lepiej.
Przemysław Pawlicki miał szczęście do losowania pól startowych. Dostał numer piąty, a to oznacza, że w swoim pierwszym i ostatnim wyścigu wystartuje z pierwszego, prawdopodobnie najkorzystniejszego pola. Oprócz niego pod taśmą staną Craig Cook, Chris Holder i Emil Sajfutdinow.
- Bez względu na to, jak zostanie przygotowana nawierzchnia, to pole wewnętrzne będzie w pierwszej fazie zawodów nosić - mówi były żużlowiec, Jan Krzystyniak. - Ważne, by Przemek ten pierwszy bieg wygrał. Wtedy będzie potrzebować już tylko pięciu punktów, żeby wejść do półfinału. Inna sprawa, że takie zwycięstwo dodałoby mu skrzydeł - dodaje.
Szansę przed starszym z braci Pawlickich, by zdziałać coś w Pradze, dostrzega też nasz ekspert, Krzysztof Cegielski. - Przemek prędzej czy później zaskoczy i nie zdziwię się, jeśli zrobi to właśnie w tę sobotę. Tor w Pradze jest naturalny i długi, a na takim ten zawodnik powinien się czuć komfortowo. Podejrzewam, że trudniej będzie mu na nawierzchniach sztucznych, takich jak ta w Warszawie - stwierdza Cegielski.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku
Nieco cięższe zadanie na starcie czeka Bartosza Zmarzlika i Macieja Janowskiego, bo dwukrotnie wystartują z niekorzystnego w poprzednich latach pola czwartego. Lepiej od nich ma Patryk Dudek, bo dzięki numerowi 14 będzie zaczynać zawody od jazdy z wewnętrznych pól i w sumie dwa razy pojedzie w niebieskim kasku.
- Myślę, że w przypadku tych zawodników pola nie będą miały aż tak kluczowego znaczenia. Patrząc na ich formę i szybkość na trasie, cała trójka powinna zameldować się w półfinale - ocenia Krzystyniak.
A kto wylosował najlepiej spośród wszystkich?