KOMENTARZ. Adrian Miedziński po meczu powiedział mi, że on jest od tego, aby jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki, a kwestie publicystyczne zostawia dziennikarzom. To była jego odpowiedź na moje stwierdzenie, że los zadrwił z torunian, bo to właśnie ich wychowanek w kapitalny sposób dla Włókniarza pozbawił swój były team szans na wygraną. Z faktami się nie dyskutuje. To, co Adrian Miedziński wykonał w odsłonie numer 14, było niczym innym jak majstersztykiem. Jednocześnie obronił się przed atakami Rune Holty i zdecydowanie wjechał pod prowadzącego Jasona Doyle'a. I tak oto wprawił w euforię komplet publiczności na trybunach SGP Areny Częstochowa, która długo skandowała jego nazwisko.
BOHATER. Właściwie tu wystarczyłoby kopiuj - wklej powyższego akapitu. Adrian Miedziński i jego szarża z 14. biegu. Obiekt przy Olsztyńskiej po prostu oszalał. Jedna wielka zbiorowa euforia, a w środku niej on. Jakie to życie jest przewrotne. Z wroga numer jeden stał się bohaterem, którego nazwisko wykrzyczało ponad 16 tysięcy gardeł. - Dla mnie odkupił wszelkie winy! - wyczytałem w jednym z komentarzy na naszym serwisie.
KONTROWERSJA. Osoba sędziego Pawła Słupskiego. Pogubił się kompletnie, żeby nie napisać, że zwyczajnie się skompromitował. Najpierw puścił z lotnego startu Rune Holtę w szóstej odsłonie. Po analizie zapisu wideo upomniał go ostrzeżeniem, ale co z tego, skoro gospodarze przegrali ten wyścig podwójnie. Później natomiast przerwał bieg po, jak się okazało, regulaminowym starcie Michała Gruchalskiego. Regulaminowym, gdyż arbiter sam się do tego przyznał zarządzając powtórkę w pełnej obsadzie i nie karząc nikogo ostrzeżeniem (takowe Gruchalski wcześniej posiadał, kolejne oznaczałoby wykluczenie). Co ciekawe, to kolejne pomyłki sędziego Słupskiego na niekorzyść Lwów w tym sezonie. Wcześniej, w Lesznie, nie przerwał biegu, gdy Piotr Pawlicki bezpardonowo wjechał pod Gruchalskiego i pozbawił go szans na dalszą skuteczną jazdę. Wówczas ten błąd arbitrowi wytykał szef sędziów, Leszek Demski.
AKCJA MECZU. Na czele stawki Jason Doyle, za nim Adrian Miedziński, którego naciska Rune Holta. Zawodnik Włókniarza dostrzega swoją szansę na wejściu w pierwszy wiraż i decyduje się na zdecydowany atak. Ten manewr okazuje się sukcesem, Australijczyk spada na drugie miejsce, a Miedziński dowozi do mety 3 punkty na wagę meczowego zwycięstwa. Wszystko.
CYTAT. - To jest zajebi***e ważny mecz - mówił do swoich zawodników na przedmeczowej odprawie Jacek Frątczak, menedżer toruńskiego zespołu. Rzeczywiście było widać to zaangażowanie przyjezdnych. Karol Ząbik pokazał, że kondycję w dalszym ciągu ma dobrą, bo nabiegał się tego dnia co nie miara. Całe spotkanie obserwował z murawy i gdy tylko zauważył jak polany został tor, albo wychwycił jakiś inny szczegół, natychmiast sprintem sunął do parku maszyn, aby przekazać informacje.
LICZBA. 16 - tyle pełnych sezonów spędził w Toruniu Adrian Miedziński, bohater forBET Włókniarza w tym starciu, co już zostało zresztą ustalone. Ponadto właśnie około 16 tysięcy widzów wspierało tego dnia biało-zielonych przy Olsztyńskiej.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku
Czy w Toruniu tego nie widzicie co widzą wszyscy ?
Ale z drugiej strony dzięki panu "Dyzmie" Włókniarz pojedzie w PO : Czytaj całość