Oblepiony plastrami, poobijany, z grymasem bólu na twarzy. Już podczas prezentacji przed meczem MDM Komputery TŻ Ostrovii Ostrów Wlkp. z Iveston PSŻ-em Poznań widać było, że Renat Gafurow nie jest w rewelacyjnej formie fizycznej po upadku w Rosji. Jazdy niespełna 36-letniemu żużlowcowi nie ułatwiło z pewnością przygotowanie ostrowskiego toru. - Jeździło mi się ciężko - powiedział szczerze po zawodach Gafurow. - Tor był bardzo wymagający. Pierwszy raz w tym roku mieliśmy tak przygotowaną nawierzchnię. Przed zawodami myślałem, że pojedziemy na podobnym torze jak dotychczas. Liczyłem, że na łatwiejszym torze spokojnie dam radę - nie kryje nasz rozmówca.
- Okazało się, że w niedzielę trzymało niesamowicie. Było przyczepnie, a na dodatek porobiły się koleiny i dziury. Zdecydowałem się odpuścić wyścig nominowany, bo ciężko się jechało - dodał Gafurow, który w meczu Iveston PSŻ-em Poznań w czterech startach zdobył 10 punktów.
Biorąc pod uwagę to, że trener Mariusz Staszewski ma w razie czego kim zastąpić Gafurowa, aż dziwiła decyzja o występie mocno poobijanego Rosjanina w niedzielnym meczu. - Nie wiem, może ja już jestem tak wychowany, że boli, ale jadę - wyjaśnia swoją decyzję rosyjski żużlowiec.
Trener MDM Komputery TŻ Ostrovia po meczu przyznał, że kiedy zobaczył w jakim stanie Gafurow dotarł do Ostrowa, przestraszył się. - Telefonicznie zapewniał mnie, że wszystko jest w porządku, że jest poobijany, ale gotowy do startu. Kiedy go zobaczyłem, przeraziłem się. Ledwie chodził i ledwie jechał. Chwała mu za to, że dał radę, bo naprawdę swoje zrobił - ocenił Staszewski.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku