Prezes Falubazu: Do drzwi pukała pierwsza liga. Teraz wróciła nadzieja i optymizm (wywiad)

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Zdzisław Tymczyszyn, prezes Falubazu Zielona Góra
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Zdzisław Tymczyszyn, prezes Falubazu Zielona Góra

- Wróciła nadzieja i optymizm. Wierzę, że w tym sezonie jeszcze zaskoczymy i spadku nie będzie, choć w pewnym momencie do drzwi pukała I liga - mówi Zdzisław Tymczyszyn, prezes Falubazu Zielona Góra, po triumfie nad Betardem Spartą Wrocław (51:39).

[b][tag=66287]

[/tag][/b]Dawid Borek, WP SportoweFakty: Po wygranej z Betardem Spartą Wrocław spadł panu kamień z serca?

Zdzisław Tymczyszyn, prezes Falubaz Zielona Góra:
 Na pewno, szczególnie na początku tego meczu, gdzie były różne, raczej negatywne myśli. Wówczas pomyślałem sobie, że czeka nas powtórka z poprzednich spotkań. Później nastąpił zwrot akcji, gdy przy czterech punktach przewagi wrocławian, para Gomólski - Zengota wygrała 5:1. Przed tym wyścigiem stwierdziłem, że jeśli w tym biegu rywale zwyciężą podwójnie i zrobi się osiem oczek przewagi, to będzie praktycznie pozamiatane, a zawodnicy przestaną wierzyć w wygraną. Na szczęście stało się inaczej, nasi żużlowcy stanęli na wysokości zadania, aż było miło popatrzeć. Już dawno nie było takiej atmosfery. Szkoda tylko, że była taka słaba frekwencja, ale mimo wszystko wielu kibiców nie traciło wiary w zespół, za co bardzo im dziękuję.

Tak wysokiego zwycięstwa nikt się chyba nie spodziewał. Przed meczem wygrana Falubazu i to z bonusem wydawała się nierealna.

Nawet w najśmielszych marzeniach nie oczekiwałem takiego wyniku, chociaż po cichu człowiek zawsze wierzy w wygraną. Trzeba być jednak realistą i myślałem, że trzeba będzie "przyjąć na klatę" kolejną porażkę.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Niespodziewany występ grupowych rywali Polaków. "Pomocnicy grali jak w Barcelonie"

Dla Falubazu całe szczęście stało się inaczej.

Świetnie pojechali Gomólski i Protasiewicz. To były te brakujące punkty we wcześniejszych meczach, tutaj nie odkrywam żadnej Ameryki. Pozostali zawodnicy - Jepsen Jensen, Dudek, Zengota - w niedzielę wykonali swoje, ale to Piotr i Kacper zrobili robotę. To miłe zobaczyć w końcu Piotra w 15. biegu.

A jego radość po ostatnim wyścigu, gdy wskoczył na sektor kibiców, mówi sama za siebie.

On też cierpiał. Wylewała się na niego fala krytyki. Na klub i zarząd zresztą też. Wiadomo, że ostatnio była na nas wywierana wielka presja. Wszyscy staramy się jak możemy, ale na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. U Piotra było podobnie, bo przecież nie można było odmówić mu determinacji. On zawsze chce walczyć i wygrywać. W niedzielę w końcu widzieliśmy takiego Protasiewicza, jakiego zawsze chcielibyśmy oglądać.

Pytanie, czy był to jednorazowy wyskok, czy forma faktycznie zwyżkuje.

Jestem optymistą i wierzę, że taki występ da Piotrowi kopa. To na pewno nie jest tak, że teraz pojechał świetnie, a jutro zapomni, jak się jeździ.

To dobry znak przed kolejną częścią sezonu.

Przed niedzielnym spotkaniem byliśmy w dołku. A mamy dobrą drużynę. Wielokrotnie przegrywaliśmy różnicą kilku punktów. Mówiono, że to piękne porażki, ale to pokazywało, że nasz zespół ma potencjał i jeśli wszyscy jadą na swoim poziomie, to wszystko ładnie się układa. W meczu ze Spartą w końcu poczuliśmy coś, czego już dawno nie było: wspaniałą atmosferę i radość z wygranej na swoim stadionie. Ostatnio był z tym problem…

To był przełomowy mecz dla Falubazu?

Mam taką nadzieję i głęboko w to wierzę. Jeśli byłoby tak, że życzenia się sprawdzają, to powiedziałbym, że to było przełomowe spotkanie i teraz będziemy wszystko wygrywać. Zwycięstwo za trzy punkty z bardzo silnym zespołem świadczy o tym, że możemy walczyć z każdą drużyną, a zwłaszcza na naszym torze. Wydaje mi się, że nadal sprawa wyniku z najmocniejszymi zespołami - Get Well Toruń czy Fogo Unią Leszno - jest kwestią otwartą. Zrobimy wszystko, by wygrywać.

Realistycznie jednak patrząc przed Falubazem trudny terminarz. Na dobrą sprawę zielonogórzanie będą faworytem tylko w domowym meczu z Unią Tarnów.

W meczu ze Spartą też nie byliśmy faworytem. Jak idzie, to idzie, wtedy rywal jest mniej istotny.

Grunt to się utrzymać.

Wróciła nadzieja i optymizm. Walczymy dalej. Jestem przekonany, że drużyna, w takiej dyspozycji może walczyć. Nie mówię, że wygramy wszystkie mecze, ale jeśli zwyciężymy chociaż w połowie z nich i zajmiemy szóste miejsce, to osiągniemy cel. Widać, że w zespole jest potencjał. Jestem optymistą i wierzę, że w tym sezonie jeszcze zaskoczymy i spadku nie będzie, choć w pewnym momencie do drzwi pukała I liga.

Autor na Twitterze:
Źródło artykułu: