Sporo mówiło się w ostatnim czasie o wielkim powrocie kapitana Piotra Protasiewicza czy też dobrym występie Kacpra Gomólskiego. Na słowa uznania zasługuje jednak także wychowanek zielonogórskiego Falubazu, Patryk Dudek. - Od początku sezonu "Duzers" jest mocnym punktem tej drużyny. Jedzie na równym poziomie, więc mamy w swoim gronie lidera na którego zawsze można liczyć. I to nie tylko na torze - powiedział na wstępie kierownik drużyny, Tomasz Walczak.
Jak się okazuje team Dudków bardzo pomagał Kacprowi Gomólskiemu w przygotowaniach przed tym ważnym spotkaniem. Zawodnik mógł korzystać z ich warsztatu jak i porad, bowiem również oni doglądali mu sprzętu pracując nad jego ustawieniami. Służyli pomocą również w parku maszyn zarówno podczas treningu jak i samego spotkania. - To skromny team, który o tym głośno nie powie. Ja jednak uważam, że należy chwalić takie zachowania. Efektem takiej pomocy jest właśnie niedzielne zwycięstwo. A przypomnijmy, że między innymi za sprawą Gomólskiego w drugiej części spotkania zanotowaliśmy dwie podwójne wygrane. Jego występ pomógł bardzo tej drużynie - dodał.
Również Kacper Gomólski wielokrotnie dziękował za wsparcie w udzielanych wywiadach, a także za pomocą portali społecznościowych. - Bardzo dużo zawdzięczam rodzinie i teamowi Patryka Dudka. Na piątkowym treningu służyli radą i pomocą. Podobnie było w przygotowaniach do niedzielnego meczu. Bardzo im dziękuję, że udostępnili mi swój warsztat, a także doradzili jak przygotować sprzęt. Patryk jest zawodnikiem klasy światowej i nie można zamykać się na wiedzę jego taty i mechaników. Bardzo dziękuję też Rogusiowi i Tomkowi Krukowi. To bardzo budujące, że mogę na nich liczyć - przyznał zawodnik.
Żużlowiec podkreślił, że wynikiem tak świetnej atmosfery podczas niedzielnego meczu była również wspólna integracja drużyny podczas której mieli sporo czasu na rozmowy. - Po piątkowym treningu cała ekipa spędziła ze sobą wieczór na oglądaniu piłkarskiego mundialu i meczu Portugalia - Hiszpania. To było coś czego nam brakowało po początku sezonu. Usiedliśmy wszyscy razem, oglądaliśmy, zakładaliśmy wynik i dobrze się bawiliśmy. Mogliśmy uciec trochę od tego meczowego stresu. Najważniejsze, że to spotkanie nie było wymuszone. Chcieliśmy pobyć z drużyną i wspólnie spędzić ten czas - opowiedział.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po zielonogórsku