Michał Wachowski. Ostro w lewo: Kibicu żużla, żartujesz z piłkarzy? Nie powinno ci być do śmiechu (felieton)

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Patryk Dudek i Sławomir Dudek
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Patryk Dudek i Sławomir Dudek

Niektórzy fani żużla z pogardą patrzą na tych piłkarskich, mówiąc, że w przeciwieństwie do nich mają mocną reprezentację i sukcesy. Tym, którzy są zapatrzeni w żużel odpowiem: futbol przynajmniej się rozwija. A żużel? Niestety, ale raczej się zwija.

"Ostro w lewo" to cykl felietonów Michała Wachowskiego, redaktora WP SportoweFakty.

***

Jestem za młody, by móc pamiętać występy Jana Tomaszewskiego, ale wierzę na słowo, że był dobrym bramkarzem. W roli eksperta telewizyjnego radzi sobie niestety dużo gorzej. Ostatnio, nie po raz pierwszy, trafił kulą w płot. Komplementował polski żużel za perfekcyjne szkolenie młodzieży, mówiąc, że kluby piłkarskie powinny pójść tą samą drogą. Moim zdaniem były to pochlebstwa na wyrost.

GKSŻ robi co może, by nakłonić kluby do szkolenia, ale w większości ośrodków praca z młodzieżą - jak skomentował ostatnio jeden z naszych użytkowników - leży i kwiczy. Miejsca w Polsce, gdzie naprawdę poważnie traktuje się pracę z adeptami, można wymieniać na palcach jednej ręki. Wzorem jest rzecz jasna Leszno, które od lat wspiera swoimi wychowankami kluby rozsiane po całej Polsce.

Nasz kraj dominuje w świecie żużla, a reprezentacja, gdyby odbywał się w tym roku Drużynowy Puchar Świata, najpewniej w cuglach zdobyłaby złoto. Nie uzyskaliśmy jednak tej dominacji z powodu genialnego systemu szkolenia czy przepisu dotyczącego dwóch miejsc w składzie dla polskich młodzieżowców. Główną przyczyną jest kryzys tej dyscypliny na świecie. W ilu krajach żużel traktowany jest dziś naprawdę poważnie? W czterech? Pięciu? To, że większości reprezentacji trudno jest skompletować skład na Drużynowy Puchar Świata, mówi sam za siebie. Widzimy co przez ostatnią dekadę stało się z angielskim speedwayem. Jeśli kryzys dotknie też Szwedów i Duńczyków, to niebawem okaże się, że zostaniemy na mapie globu zupełnie sami. Polacy będą rokrocznie wygrywać Grand Prix, a połowa turniejów będzie odbywać się w naszym kraju, bo innych, gdy wykruszą się ostatni sponsorzy, nie będzie na to stać. To czarna wizja, ale czy niemożliwa?

Jeden z byłych żużlowców powiedział mi jakiś czas temu, że jego zdaniem światowy żużel umiera. Obecnie jest chory na raka i ma przerzuty. W Polsce ten interes jeszcze się kręci, ale inne organy (kraje) zostały już zaatakowane. - Mam tylko nadzieję, że umrę, nim pogrzeb tej dyscypliny stanie się faktem. Nie chciałbym tego zobaczyć - powiedział.

Dlatego też dziwię się kibicom żużla, którzy z pogardą patrzą na tych piłkarskich. Przekomarzają się z nimi i śmieją się, że w speedwayu mamy przynajmniej sukcesy i reprezentację z prawdziwego zdarzenia. Zapytam jednak: co z tego, skoro za chwilę nie będziemy mieli z kim wygrywać, bo zabraknie nam przeciwników? Futbol jako dyscyplina się rozwija i nigdy nie umrze. Może i polscy kibice nie doczekają się w najbliższych latach sukcesów biało-czerwonych, ale przynajmniej będą ich oglądać na boisku. A czy za dwadzieścia, trzydzieści lat będzie istniał jeszcze międzynarodowy, profesjonalny żużel? Nie jestem tego taki pewien.

Michał Wachowski

ZOBACZ WIDEO Stadion Orła Łódź robi wrażenie! Zobacz na jakim etapie jest budowa

Źródło artykułu: