W drugim półfinale reprezentant Polski dwoił się i troił, żeby wyprzedzić Duńczyka. Po jego ataku na drugim łuku Pedersen upadł na tor. Wyścig został przerwany, a Zmarzlik wykluczony z powtórki. - Dla mnie to są kpiny - komentuje w rozmowie z naszym portalem Władysław Komarnicki. - Sędzia chciał być bohaterem tych zawodów i nim został - dodaje prezes honorowy Stali Gorzów.
Na czym zdaniem Komarnickiego polegał błąd arbitra? - Przecież każdy, kto prowadzi zawody najwyższej rangi, doskonale zdaje sobie sprawę, że Nicki Pedersen szuka kontaktu, kiedy traci pozycję. To wie nawet dziecko i dziś było to samo. Duńczyk zrobił, co chciał, zaliczył wywrotkę, a sędzia dał się nabrać - przekonuje.
Były szef klubu z Gorzowa idzie zresztą o krok dalej. Twierdzi, że Craig Ackroyd nie powinien był zostać w ogóle wyznaczony do prowadzenia sobotnich zawodów w Horsens. - Najlepsza liga świata jest w Polsce. Odpowiednik drugiej lub trzeciej ligi mamy w Anglii. Tymczasem zawody najwyższej rangi sędziuje Brytyjczyk. To tak, jakby Bayern Monachium grał z Borussią Dortmund, a spotkanie gwizdałby trzecioligowy arbiter z Polski. Sędzia w Horsens pokazał, że kompletnie się nie zna. Popełnił kilka błędów - podsumowuje Komarnicki.
Wykluczenie Zmarzlika sprawiło, że w finale nie pojechał żaden z Polaków. Zawody zakończyły się zwycięstwem Taia Woffindena. Drugi był Artiom Łaguta, trzeci Greg Hancock, a tuż za podium znalazł się Jason Doyle.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po wrocławsku