"Ostro w lewo" to cykl felietonów Michała Wachowskiego, redaktora WP SportoweFakty.
***
Temat ten wywołał jeden z kibiców w Lesznie, który spytał w lokalnym radiu Elka o to, dlaczego obok jego dzieci na stadionie siedzą palący ludzie. Odpowiedział mu dyrektor MOSiR-u, znany nam dobrze Sławomir Kryjom. Przypomniał on o ustawie zakazującej palenia w miejscach publicznych. Dalej wyjaśniał: - Stewardzi i służby porządkowe podczas meczów powinny pilnować, czy ktoś nie pali. Tak jest na przykład podczas meczów Lecha Poznań, kiedy to palący są wypraszani z trybun.
W Lesznie niestety tak nie jest. Sam goszczę na tym stadionie dość regularnie i widzę kibiców, którzy palą dosłownie jak smoki. Podejrzewam, że w czasie jednego wyjścia na stadion tracą pół, jeśli nie całą paczkę papierosów. Niestety odbywa się to przy biernej postawie stewardów. Ci, nawet gdy widzą palącego mężczyznę (choć zdarzają się też kobiety), nawet nie reagują. Rozmawiałem o tym z wieloma niepalącymi znajomymi. Mówią, że też im ten fakt przeszkadza. Ludzie boją się jednak reagować. - Po pierwsze ochrona machnie na to ręką, a i tak nic nie zrobi. Po drugie, gdy raz zwróciłem jednemu palaczowi uwagę, to wyzywał mnie od "konfidentów" i prawie doszło do bójki - wspomina jeden z kibiców.
Oczywiście problem ten nie dotyczy tylko Leszna. Pytanie o palenie na trybunach zadałem wielu korespondentom z naszej redakcji. Niezależnie od tego czy chodzi o Zieloną Górę, Toruń, Krosno, Gdańsk, Piłę czy Grudziądz, odpowiedź jest taka sama: ochrona na stadionie udaje, że nie widzi tego, że ktoś pali. Jedne z nielicznych wyjątków to Częstochowa i Poznań. Mój redakcyjny kolega, Mateusz Makuch mówi, że na stadionie forBET Włókniarza są wyznaczone specjalne strefy do palenia. Ochrona potrafi ponadto podchodzić do osób, które palą i zwracać im uwagę. Upominani są też kibice na meczach Iveston PSŻ-u Poznań.
Temat palenia pokazuje, jak pod pewnymi względami PGE Ekstralidze daleko do ekstraklasy piłkarskiej. Wspomniał o tym zresztą cytowany przeze mnie na wstępie Sławomir Kryjom. W Poznaniu, na Lechu, nie do pomyślenia jest to, by ktoś bezkarnie palił, siedząc na swoim krzesełku. Tak samo jest zresztą na innych obiektach - w Gdańsku czy Warszawie. Żyjąc w Polsce przyzwyczaiłem się już do tego, że niektóre przepisy prawne są w zasadzie martwe i ludzie machają na to ręką. Palenie w miejscach publicznych rodzi jednak mój sprzeciw. Palaczu, palisz? Okej. Ale dlaczego każesz wdychać swój dymek wszystkim dookoła? Z kulturą ma to niewiele wspólnego.
Problem jest szerszy i dotyka też stewardów zatrudnianych na stadionach. Są to często osoby, które - mówiąc delikatnie - nie najlepiej odnajdują się w tej roli. Dotyczy to nie tylko reagowania na sytuacje na trybunach, ale też na wpuszczanie ludzi do parku maszyn po zawodach. Zdarza się, że utrudniana jest praca dziennikarzy, którzy nie mogą dostać się do żużlowców, nawet piętnaście, dwadzieścia minut po ostatnim biegu. Jeszcze gorsze jest jednak to, że do parku maszyn dostaje się wiele przypadkowych osób. Na problem ten zwrócono mi uwagę w Toruniu.
Otóż do żużlowców na Motoarenie dostają się... młode, pijane kobiety. - Po meczu z Falubazem jedna z nich, dosłownie zataczając się pod wpływem alkoholu, podeszła do Sebastiana Niedźwiedzia i prosiła go, by ten dodał ją do obserwowanych na Instagramie - opowiada nasz korespondent z Torunia. Sytuacji tych mają dosyć zarówno dziennikarze, jak i sami żużlowcy. Ochrona, jak przy wielu innych sytuacjach, umywa od tego ręce i niczego nie widzi.
Michał Wachowski
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po zielonogórsku
Zakaz Dalej: jaki jest problem by na stadionach wyznaczyć sektory dla palaczy ? i niech nikt mi nie bredzi, że pozostali (nie palacze) są truci przez palaczy... na wolnym powietrzu... serio ?
Ciekawe ilu z tych zagorzałych przeciwników palaczy, pali w swoich domach węglem lub nie daj Bóg śmieciami... bo smogu w zimie przecież nie powodują palący papierosy na stadionie ! Czytaj całość