Koszmar Witalija Biełousowa rozpoczął się we wrześniu 2015 roku, kiedy podczas Memoriału Anatolija Stiepanowa w Togliatti zanotował koszmarny wypadek z Artiomem Łagutą. Od tego momentu Rosjanin był częściowo sparaliżowany, a jego kariera została brutalnie przerwana.
- Lekarze powiedzieli mi, że nie będę mógł chodzić. Ja ich jednak nie słuchałem. Wierzę w siebie i ciężko pracuję. Widzę dużą poprawę w stosunku do tego, gdy leżałem sparaliżowany od pasa w dół - mówił jeszcze rok temu Biełousow w rozmowie z WP Sportowe Fakty.
Rehabilitacja była dla Biełousowa bardzo trudna. Aby móc ją kontynuować, Rosjanin musiał sprzedać swój sprzęt. Jednocześnie zapewniał wtedy, że nie kończy swojej kariery i jeszcze wróci na tor. Słowa dotrzymał.
12 lipca 2018 roku, blisko trzy lata od tamtego feralnego wypadku, Witalij Biełousow ponownie zasiadł na żużlowym motocyklu. Pierwsze kółka kręcił na torze w Togliatti. Warto przy okazji zaznaczyć, że aktualni mistrzowie Rosji podpisywali kontrakt z Biełousowem, nawet gdy nie było wiadomo, czy wróci on do pełnej sprawności.
- Po prawie trzech latach przerwy wróciłem do ulubionej dyscypliny. Bardzo się cieszę, że się udało. Słowa nie są w stanie opisać moich emocji - napisał Rosjanin na Instagramie.
ZOBACZ WIDEO Ryszard Kowalski: Zwycięzca PGE IMME otrzyma 25 tys. zł