Orzeł to ciągle jeden z faworytów do awansu. W Lublinie muszą mieć się na baczności

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Robert Miśkowiak.
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Robert Miśkowiak.

Motor Lublin deklasuje rywali w rundzie zasadniczej i jest faworytem do awansu. Za chwilę jednak do głosu może dojść Orzeł Łódź i sprawić wszystkim niezłego psikusa.

Przed sezonem mówiło się, że to Orzeł Łódź zbudował najmocniejszy zespół i to on awansuje do PGE Ekstraligi. Tymczasem faworytowi czkawką odbił się brak własnego stadionu i mecze wyjazdowe. Kolejne porażki sprawiły, że trochę o zespole Janusza Ślączki wszyscy zapomnieli, a ligę zdominował Speed Car Motor Lublin. Zanosi się na to, że beniaminek rundę zasadniczą wygra w cuglach, ale w play-offach tak łatwo już może nie być.

Orzeł za chwilę przestanie być drużyną bezdomną i rozpocznie serię meczów na własnym torze. W środowisku już teraz mówi się, że możemy być świadkami wielkiego odrodzenia niedawnego faworyta ligi. - Nie przesądzałbym już teraz kwestii awansu, bo wszystko w żużlu jest możliwe. Uważam, że po mimo wszelkich obaw, nowy tor w Łodzi może być wielkim atutem tej drużyny. Oni mogą w ten sposób zaskoczyć rywali - uważa ekspert nSport+ Wojciech Dankiewicz.

- W Nice 1. LŻ mamy o tyle skomplikowaną sytuację, że nie wszystkie drużyny odjechały pełną ilość spotkań. Najmniej ma ich na swoim koncie Orzeł Łódź, stąd też bierze się w ich przypadku odległa, siódma pozycja. Uważam, że teraz ta drużyna nie powinna się na nikogo oglądać, tylko po prostu łoić wszystkich rywali, z którymi zmierzą się na nowym stadionie. Na korzyść łodzian na pewno działa ta dłuższa przerwa, bo będą mogli spokojnie dopasować się do swojego toru. To jest zresztą kluczowa kwestia - dodaje.

Sytuacja w tabeli łodzian może i nie wygląda najlepiej (siódme miejsce i tylko trzy punkty), ale za chwilę nikt może o tym nie pamiętać. Nasz ekspert zauważa, że Orzeł na razie powinien przede wszystkim skoncentrować się na najbliższych meczach i awansie do rundy play-off. Jeśli znajdzie się w czwórce, szanse na awans znów się wyrównają. - Myślę, że prezes Skrzydlewski odpowiednio zmotywuje swoich zawodników, żeby postarali się o tą pierwszą czwórkę. Play-offy to już zupełnie inna bajka - kończy Dankiewicz.

Pierwszy mecz na nowo wybudowanym stadionie w Łodzi odbędzie się 29 lipca. Rywalem Orła będzie Zdunek Wybrzeże Gdańsk.

ZOBACZ WIDEO Ryszard Kowalski: Zwycięzca PGE IMME otrzyma 25 tys. zł

Źródło artykułu: