- Forma Pedersena może być zaskoczeniem, ale dla ludzi, którzy się na tym sporcie nie znają. Ja poznałem go od A do Z. Jest profesjonalistą w każdym calu, a z takimi zawodnikami zawsze trzeba się liczyć. Wypada tylko pogratulować prezesowi Sademu, który zaprosił go do siebie - mówi w rozmowie z naszym portalem Władysław Komarnicki.
Były prezes Stali Gorzów zauważa, że Grupa Azoty Unia Tarnów po awansie do PGE Ekstraligi dokonała tak naprawdę tylko jednego znaczącego transferu, a ciągle jest w grze o utrzymanie. Jak to możliwe? - Mówimy o jednym transferze, bo Kildemanda na razie trudno uznać za wzmocnienie. Jest za to Pedersen. To nie tylko koń pociągowy, ale także zawodnik, który potrafi zarazić cały zespół profesjonalizmem. Tarnowianie może i zrobili tylko jeden transfer, ale za to taki, który dał całej drużynie coś ekstra -przekonuje.
Komarnicki nie ma wątpliwości, że przed sezonem 2019 Pedersen znowu będzie rozchwytywany. - Już jest w notesach większości prezesów klubów ekstraligowych. Gdzie mógłby pójść? On pasuje do każdej drużyny i każdego toru, bo jemu otoczenie nigdy nie przeszkadza. Nie marudzi, że pogoda zła, że sprzęt nie jedzie. Jeśli szuka gdzieś problemu, to u siebie lub we własnym teamie. Być może jednak zostanie w Tarnowie. Są w sumie dwa warunki. Pierwszy to utrzymanie w Ekstralidze, a drugi zaangażowanie Grupy Azoty. Jeśli im będzie zależeć, to Nicki zostanie - podkreśla.
ZOBACZ WIDEO Duże wyzwanie przed Jerzym Brzęczkiem. "Doświadczenie z Wisły Płock może mu pomóc"
Były prezes Stali nie miałby nic przeciwko, żeby Pedersen wrócił do Gorzowa. - Jako kibic mogę powiedzieć, że chciałbym powrotu Nickiego Pedersena do Gorzowa. Dlaczego? Pasowałby tam charakterem. W Stali raczej nie ma aniołów. Są zawodnicy zadziorni, niepokorni i to jest siła tego zespołu. Duńczyk doskonale by się w to wpisał - podsumowuje Komarnicki.