[tag=18220]
Jacek Frątczak[/tag], menedżer Get Well Toruń, nie może odżałować tego, co stało się z Nielsem Kristianem Iversenem w drugiej fazie meczu w Grudziądzu. Duńczyk zaczął od trzech biegów za trzy, ale w trzech kolejnych woził ogony i przywiózł tylko 1 punkt. A wszystko przez nagłą zapaść sprzętową. Upał wykończył elektrykę w nowiuteńkim silniku od Petera Johnsa.
Iversen startował na tym silniku w sobotnim Grand Prix Challenge. Sprzęt spisywał się świetnie, zawodnik zajął drugie miejsce, więc nic dziwnego, że zabrał silnik na mecz ligowy do Grudziądza. I dopóki jednostka napędowa miała moc, to Iversen był bezbłędny. Później jednak coś się zacięło. Przyczyna nie została jeszcze w 100 procentach zdiagnozowana, ale po wstępnych oględzinach zachodzi podejrzenie, że upał panujący w Grudziądzu zepsuł elektrykę. - Coś stało się z zapłonem lub też sprężynami zaworowymi - słyszymy od menedżera drużyny.
W Get Well liczyli, że po znakomitym otwarciu Iversen w trzech ostatnich biegach zrobi co najmniej 7 punktów, a drużyna wygra z GKM i zgarnie bonusa. Scenariusz się nie spełnił i Aniołom został tylko punkt bonusowy.
ZOBACZ WIDEO PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi 2018
Ale najlepsze jest jak troll ja tu rządze, Czytaj całość