Do dziewiątego biegu meczu MRGARDEN GKM Grudziądz - Get Well Toruń wszystko układało się po myśli gości. Duża w tym zasługa Nielsa Kristiana Iversena, który rozpoczął zmagania od trzech zwycięstw. Niestety dla torunian, Duńczyk w drugiej części zawodów totalnie zgasł, podobnie jak cała drużyna.
- Rozmawiałem z Nielsem i najprawdopodobniej doszło do awarii silnika. Obecnie jest też tak, że one mogą pracować, ale są dużo słabsze. Mieliśmy już podobne przypadki i wiemy czego szukać, bo to są raczej sprawy prądowe. Taka jest wada dzisiejszych zapłonów. Uczulałem na to chłopaków, lecz trudno po trzech wygranych biegach sprawdzać napięcie. Tej mocy później zabrakło - przyznaje menedżer Jacek Frątczak.
Słowa Frątczaka bardzo dobrze obrazują to, co stało się z zawodnikiem, który dzień wcześniej wywalczył awans do cyklu SGP. Iversen przywiózł za plecami jedynie partnera z pary, Igora Kopcia-Sobczyńskiego. Na domiar złego kontuzja Rune Holty i brak Jasona Doyle'a sprawiły, że goście byli praktycznie pozbawieni manewrów taktycznych. Ostatecznie dzięki świetnej postawie liderów, grudziądzanie wygrali cały mecz 49:41 i zrobili krok w kierunku utrzymaniu się w PGE Ekstralidze.