Podczas pierwszej edycji PGE IMME, która odbyła się w 2014 roku w Tarnowie, reprezentanci Polski nie stanęli na podium, a zwyciężył Emil Sajfutdinow. Rok później drugie miejsce w Lesznie zajął Piotr Pawlicki, jednak ze zwycięstwa cieszył się Grigorij Łaguta. Na wygraną reprezentanta Biało-Czerwonych trzeba było czekać do 2016 roku, kiedy rywalizacja przeniosła się do Gdańska.
Na torze Stadionu im. Zbigniewa Podleckiego, ku uciesze miejscowych kibiców triumfował Krystian Pieszczek. Żużlowiec ten rządził i dzielił w miejscu, w którym zbierał swoje pierwsze żużlowe szlify. Rok później Pieszczkowi już tak dobrze nie poszło. Na podium stanęli Kacper Woryna oraz Bartosz Zmarzlik, zwyciężył natomiast Leon Madsen.
Na kilka dni przed zawodami w Gdańsku trudno wskazać faworyta. W turnieju pojedzie ośmiu Polaków i ośmiu obcokrajowców. W klasyfikacji średnich biegowych PGE Ekstraligi prowadzi Polak - Bartosz Zmarzlik, jednak tuż za nim plasuje się armia aż pięciu obcokrajowców. W pierwszej dziesiątce znajduje się łącznie sześciu zawodników zza granicy oraz czterech Polaków.
Kto wie, może wyczyn Pieszczka powtórzy Bartosz Smektała? Żużlowiec ten, podobnie jak wychowanek Wybrzeża Gdańsk przed dwoma laty, otrzymał dziką kartę na zawody w Gdańsku. Obecnie legitymuje się średnią biegową 1,708, jednak wielokrotnie pokazywał się z bardzo dobrej strony. Chrapkę na zwycięstwo będzie miał też z pewnością inny polski junior, Maksym Drabik, który dzięki dobrej jeździe w barwach Betardu Sparty, nie potrzebował dzikiej karty.
PGE IMME będzie rywalizacją wielkich charakterów, ale również starciem Polaków z zawodnikami zagranicznymi, którzy dają naszej lidze wiele kolorytu.
ZOBACZ WIDEO PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi 2018