Wydawało się, że udanym występem w meczu Falubazu Zielona Góra z Betardem Spartą Wrocław (51:39), w którym Kacper Gomólski zdobył pięć punktów z dwoma bonusami, 25-latek wraca na dobre tory. Tymczasem wychowanek gnieźnieńskiego klubu pojechał słabe zawody w wyjazdowym spotkaniu zielonogórzan w Toruniu i kiepsko spisał się w sparingu Falubazu ze Speed Car Motorem Lublin, po czym stracił miejsce w ligowym składzie zespołu z Winnego Grodu.
Zastąpił go Jacob Thorssell, który w niedzielnej potyczce z Fogo Unią Leszno (38:52) pokazał, że jest w niezłej formie. Oglądający mecz w parku maszyn Gomólski nie mógł skakać z radości, bowiem dobra dyspozycja Szweda najpewniej oznacza to, że Adam Skórnicki w najbliższych meczach Falubazu będzie korzystał właśnie z usług Thorssella.
- Sparing pokazał, że Jacob jest w dużo lepszej formie niż ja. Na ten moment jestem pogubiony, jeśli chodzi o motocykle. Zresztą moja pewność siebie, z którą przyszedłem do Falubazu po udanym zeszłorocznym sezonie, gdzieś nagle wyparowała. Jeśli mam być szczery, to jest mi po prostu ciężko. Staram się, kombinuję, inwestuję tyle pieniędzy, ile jeszcze mam, a mimo wszystko wiatr ciągle wieje mi w oczy. Mimo tego próbuję być optymistą - los musi się kiedyś do mnie uśmiechnąć. Mam nadzieję, że dostanę jeszcze szansę, aby pokazać dobrą jazdę - mówi Gomólski w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl.
Tegoroczny sezon nie układa się po myśli nie tylko Gomólskiego, ale też jego Falubazu. Zielonogórzanie na ten moment zajmują ostatnie miejsce w tabeli PGE Ekstraligi. - Wciąż mamy trzy mecze, nie wszystko jest przesądzone. Musimy się spiąć na tę ostateczną fazę rozgrywek. To nie jest tak, że dopiero teraz zamierzamy wziąć się do pracy. Każdy z nas nieprzerwanie trenuje. Kombinujemy z silnikami, przełożeniami. Ale jak widać, na ten moment szczęście nam nie dopisuje. Kiedyś musi się do nas uśmiechnąć, warto wierzyć w to do samego końca - komentuje Gomólski.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników Betard Sparty Wrocław