W Motorze nie będzie nerwowych ruchów. "Nie szukamy wzmocnień, spróbujemy odbudować formę Mastersa"

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Sam Masters
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Sam Masters

W poniedziałek podczas treningu na motocrossie kontuzji prawej nogi doznał Daniel Jeleniewski. Po tym zdarzeniu w Lublinie nie będą szukać wzmocnień na pozostałą część sezonu. Dyrektor sportowy klubu liczy na odbudowę formy Mastersa.

Niefortunny wypadek na torze motocrossowym sprawił, że doszło do złamania kości strzałkowej oraz piszczelowej w prawej nodze Daniela Jeleniewskiego. Kapitan Speed Car Motoru Lublin przeszedł trzygodzinną, skomplikowaną operację w jednym z lubelskich szpitali. Póki co nie wiadomo, kiedy 35-latek wróci na tor, jednak sam zawodnik chciałby pomóc swojej drużynie w awansie do PGE Ekstraligi.

W obecnej sytuacji trener Dariusz Śledź ma do dyspozycji pięciu seniorów. Są to: Dawid Lampart, Paweł Miesiąc, Robert Lambert, Andreas Jonsson oraz Sam Masters, a także najmocniejszą parę juniorów w lidze, którą tworzą - Wiktor Lampart oraz Oskar Bober. - I takim składem musimy jechać dalej. Są pewne mankamenty, które należy wyeliminować, ale jestem zdania, że nie należy szukać wzmocnień. Mamy bardzo mocnych juniorów, którzy w razie niedyspozycji seniora są w stanie go zastąpić. Nie szukamy więc żadnych wzmocnień - mówi dyrektor sportowy klubu Jakub Kępa.

Cała drużyna jedzie równo i bardzo dobrze (Motor do tej pory nie przegrał żadnego z jedenastu spotkań ligowych). Jednak największe obawy wśród kibiców i zarządu są o formę Australijczyka. W ubiegłym sezonie Masters był trzecim zawodnikiem 2. ligi żużlowej, jednak w tym sezonie nie błyszczy. Sam zawodnik mówi, że ma problemy z silnikami w Polsce, bo w Szwecji oraz Anglii jedzie bardzo dobrze, więc przyczyna problemów leży w sprzęcie.

- Będziemy szukali pomysłu na odbudowanie jego formy. Wyniki w Szwecji i Anglii pokazują, że jest w nim potencjał, chociaż nie można tych startów przekładać na ligę polską. U nas są zupełnie inne tory, inni zawodnicy i inna presja - kończy Jakub Kępa.

ZOBACZ WIDEO Leszek Blanik: Jak ktoś jest najlepszy, to wygrywa z każdego pola
[color=#000000]

[/color]

Źródło artykułu: